środa, 8 maja 2024

Tajemnicze mauzoleum i cmentarz górników koło Żar

Około półtora kilometra na wschód od miejscowości Łaz koło Żar (woj. lubuskie) natrafiliśmy w lesie na tajemnicze ruiny. Jak udało mi się dowiedzieć, jest to stary, poniemiecki cmentarz górników ufundowany przez właściciela kopalni. Fabrykat był tak mocno zżyty z ludźmi, których zatrudniał, że w nekropolii postawił także własne mauzoleum, by po śmierci spocząć wśród swoich pracowników. 

Do ruin dotarliśmy od strony Kunic, jadąc terenową drogą aż do ostatniego domostwa. Tuż przy nim znajduje się leśna ścieżka, która zaprowadziła nas do bramy dawnego cmentarza. Choć po górniczych grobach nie zachowały się niemal żadne ślady, to wciąż wyraźny jest układ alejki, a potężne mauzoleum nie pozostawiło złudzeń, że jesteśmy we właściwym miejscu.


W połowie XIX wieku fabrykant Erdmann Hoffman wykupił prawo do eksploatowania złóż węgla brunatnego w rejonie miejscowości Kunice, Mirostowice Górne i Olbrachtów. Uruchomił pięć szybów węglowych oraz wzniósł na potrzeby zakładu elektrownię. Powstała nawet kolejka wąskotorowa służąca do transportu wydobytego surowca, pracowników i mieszkańców okolicznych osad.


Hoffmann tak bardzo zżył się ze swoimi pracownikami, że postanowił pozostać blisko nich nawet po śmierci. Na terenie Zielonego Lasu wytyczył teren pod cmentarz górników, na którym wzniósł także własne mauzoleum. Obecnie nekropolia jest mocno zniszczona, lecz nadal można dostrzec monumentalny grobowiec fabrykanta, a nawet wejść do splądrowanej krypty. Osobliwa ciekawostka przypomina o zapomnianym przemysłowym obliczu tych ziem. 


Mirostowickie Zakłady Ceramiczne. Serwis kawowy Twojej babci

Mirostowickie Zakłady Ceramiczne (woj. lubuskie), wówczas znane jako Ullersdorfer Werke A.G., otrzymały złoty medal na wystawie w Lubece w 1895 roku. Po II wojnie światowej z trudem podniosły się ze zniszczeń, lecz uruchomiona produkcja okazała się sukcesem nie tylko na rynku krajowym. Dziś zakład obraca się w ruinę i tylko wysokie ceny na aukcjach przypominają o wartości niegdyś produkowanej tu ceramiki. 


Historia zakładów sięga lat 70. XIX wieku, a niemiecki zakład z powodzeniem produkował nie tylko ceramikę budowlaną, ale też elementy fontann, kominków, portali i pomników, okładziny ścian, terakotę i klinkier. II wojna światowa wymusiła nieco zmianę profilu fabryki i wytwarzano w niej między innymi... części samolotów. Gdy Polacy przejęli zakłady po 1945 roku, zastali je zniszczone w 75%. Oficjalnie - ucierpiały podczas działań wojennych. Nieoficjalnie - czego nie zabrała wojna, to rozkradli Sowieci, a resztę wywieziono do rodzimych manufaktur ceramiki w centralnej Polsce. 



Mimo początkowych trudności Mirostowickie Zakłady Ceramiczne udało się uruchomić w 1948 roku na potrzeby produkcji cegły klinkierowej. W 1961 roku otwarto nową gazownię i kotłownię, lecz prawdziwym przełomem było uruchomienie rok później elektrycznego pieca do wypalania porcelitu typu "Kerabedarf". Była to jedyna taka maszyna w Polsce, a naprawili ją sami pracownicy metodą prób i błędów. Rozpoczęto produkcję płytek okładzinowych, białoszkliwionych oraz innych wyrobów cienkościennych (między innymi dla Hotelu Merkury w Poznaniu), a następnie wyrobów porcelitowych: kubków barowych, naczyń żaroodpornych oraz imbryków elektrycznych z czajniczkiem. W 1966 roku uruchomiono modelarnię pod przewodnictwem Eryka Figla.



Kolejne lata przyniosły dalszy rozwój zakładu. Produkowano chętnie kupowane wazy, bigośnice, kubki, kwasiarki, bulionówki, wazony, popielnice, kufle i szereg innych, a we współpracy z innymi zakładami także lampy czy zegary. Kwitł eksport do Belgii, Francji i RFN. Niestety w okolicach 1990 roku przyszedł spadek popytu. Zakłady próbowały się ratować produkcją umywalek czy muszli klozetowych, jednak zmiany ustrojowe i wzrost kosztów utrzymania zakładów doprowadził do ich likwidacji w okresie 1993-1996. 



Od tego czasu budynki Mirostowickich Zakładów Ceramicznych obracają się w ruinę i tylko nieliczne detale oraz potłuczone elementy naczyń przypominają o tym, co kiedyś było tu produkowane. Wyroby z Mirostowich Dolnych z pewnością nadal można spotkać w wielu mieszkaniach, a nawet w opuszczonej jednostce wojskowej w Żarach, gdzie z ich elementów tworzono ścienne mozaiki. Przykro patrzeć na taki koniec ponad stuletniej historii, zwłaszcza że wraca moda na klasyczne wyroby ceramiczne z tamtego okresu. 











Dobromierz. Wielka bitwa, królewskie kołatki i pałac z puttami

Położony na Dolnym Śląsku Dobromierz na przestrzeni wieków wielokrotnie nawiedzały pożary. Jedna z pożóg spowodowała, że w miejscowości pojawiły się wyjątkowe kołatki na drzwiach domostw oraz kościoła... Spotkacie tu także wędrującego Jana Nepomucena, oraz wieżę upamiętniającą jedną z największych bitew w wojnie o sukcesję austriacką, która powstała... na wzgórzu szubienicznym. W damskim gronie - ja i córka - odkrywałyśmy kolejne ciekawostki Dobromierza.


Zwiedzanie Dobromierza zaczęłyśmy od wzgórza szubienicznego, na którym do 1823 roku wykonywano egzekucje. Jednak dziś wzgórze bardziej kojarzy się z bitwą pomiędzy koalicją austriacko-saksońską a Prusami (4 VI 1745 r.), którą wygrali ci drudzy, dowodzeni przez Fryderyka II zwanego od czasu triumfu Wielkim. Sto lat później na wzniesieniu, znanym już jako Góra Zwycięstwa, wzniesiono wieżę upamiętniającą wygraną bitwę. Na dwusetną rocznicę bitwy pod Dobromierzem, która przypadała w czerwcu 1945 roku, planowano  huczne obchody. Wieżę wyremontowano, a w jubileuszu miał uczestniczyć sam Adolf Hitler. Ostatecznie uroczystość się nie odbyła z powodu zakończenia II wojny światowej. Po 1945 wieża zaczęła popadać w ruinę aż do roku 1991, kiedy to wykupił ją Edward Hałdaś - obecny właściciel. Wyremontował obiekt i udostępnia go zwiedzającym za symboliczną opłatą (2 zł). Ze szczytu podziwiać można widoki na doliny i góry Dolnego Śląska.




Następnie skierowałyśmy się do centrum miejscowości, parkując samochód na rynku. Tworzą go kamienice z XIX i XX wieku, a jego centrum stanowi dwukondygnacyjny ratusz z 1909 roku. W 2009 roku budynek został wyremontowany. Pierwszy murowany budynek magistratu powstał w 1711 roku po jednym z pożarów, które często nawiedzały miasto. Przy rynku zobaczyć można także XVIII-wieczną figurę Jana Nepomucena. Do 2010 roku rzeźba stała w okolicy drogi i pałacu aż została odnowiona i przeniesiona na centralny plac Dobromierza.



Raptem kilka kroków dalej znajduje się kościół św. Piotra i św. Pawła - dawna świątynia ewangelicka. Powstała ona w latach 1828-1832 według projektu Karla Friedricha Schinkla. Na drzwiach kościoła zachowała się wyjątkowa ciekawostka - kołatki z 1827 roku. O ich wyjątkowości świadczy fakt, że zaprojektował je i podarował mieszkańcom Dobromierza sam król Prus Fryderyk Wilhelm IV Hohenzollern! Po pożarze miasta monarcha wsparł finansowo pogorzelcom oraz przekazał 20 domostwom ozdobne kołatki. Jedne z nich znalazły się także na drzwiach nowo powstałego kościoła. 



Jako że uwielbiamy stare cmentarze, skierowałyśmy się na pobliską nekropolię z nadzieją na zobaczenie starych grobów i śladów po dawnych mieszkańcach Dobromierza. Niestety nie zachowało się tu wiele takich pamiątek. Jedną z nich jest krzyż upamiętniający Henryka Dobera (1888-1919) - dobromierskiego pastora, a także kaplica grobowa Fedora Sommera (1864-1930) - pisarza, pedagoga, historyka i geografa.




Na sam koniec zostawiłam do obejrzenia zespół folwarczny z pałacem. Został on wzniesiony około 1727 roku i przebudowany w drugiej połowie XIX wieku na styl klasycystyczny oraz na początku XX.  stulecia. W skład zespołu wchodzą także folwark: dwie oficyny mieszkalne, wozownia, stajnia, bramy, park i ogrody. Majątek w przeszłości należał między innymi do rodziny von Seherr-Thoss. Niestety pałac jest niedostępny do zwiedzania; moją uwagę w szczególności przykuła brama z wyrzeźbionymi puttami. 




Uroczy Dobromierz z historią poprzeplataną wojennymi potyczkami i pożarami zdaje się znajdować z dala od głównych turystycznych szlaków Dolnego Śląska. Mimo tego w moim odczuciu jest ważnym elementem lokalnej historii oraz interesującym miejscem dla miłośników historii. W końcu nie codziennie można zobaczyć kołatki wykonane przez króla czy odwiedzić miejsce jednej z najważniejszych bitew w dziejach Prus.