niedziela, 2 października 2016

Górski kochanek. Szrenica i Śnieżne Kotły

Karkonosze to moje małe Tatry. Kiedy w maju dotarłam do Schroniska Samotnia i spojrzałam na panoramę z Małym Stawem, poczułam się jak w moich ukochanych górach. Kolejna wycieczka w te okolice tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu.

Tak właściwie, to wcale nie planowaliśmy tego dnia jechać w Karkonosze. Plan zakładał wycieczkę w Góry Izerskie i ta wersja była aktualna jeszcze w sobotę o 6:30, kiedy wyjeżdżaliśmy z Wrocławia. Ba, ten plan wciąż obowiązywał, kiedy niemal dwie godziny później jechaliśmy przez Jelenią Górę. Wszystko zmieniło się w Cieplicach - zza drzew wyłoniła się piękna panorama Karkonoszy. Poranne słońce oświetlało malowniczo całe pasmo. Szrenica patrzyła się na nas, a my na Szrenicę. Decyzja mogła być tylko jedna.

Czerwony szlak na Szrenicę ze Szklarskiej Poręby wiedzie mocno pod górę, ale idzie się po komfortowym kamiennym chodniczku. Po drodze można skorzystać z możliwości podejścia pod Wodospad Kamieńczyka, choć warto zaznaczyć, że przyjemność ta kosztuje 6 zł. Jak przystało na Polaka-cebulaka zrezygnowałam z płacenia i chwilę później okazało się, że wyżej znajduje się ogólnodostępny punkt widokowy.

Wodospad Kamieńczyka i skały, które mijaliśmy po drodze

Na Halę Szrenicką Dotarliśmy szybciej niż się tego spodziewaliśmy, więc żwawo ruszyliśmy na szczyt Szrenicy. Znajduje się tam niezwykle malowniczo położone schronisko oraz punk widokowy, z którego można podziwiać niemal całą okolicę.

Hala Szrenicka i Szrenica

Dalej czerwony szlak biegnie przez Trzy Świnki, czyli granitowe skałki o fantazyjnych kształtach, a następnie dochodzi do skalistego Łabskiego Szczytu.

Widok na Szrenicę z Trzech Świnek oraz Łabski Szczyt

Stąd jest już tylko parę kroków do jednego z najbardziej rozpoznawalnych budynków w Karkonoszach - radiowo-telewizyjnej stacji przekaźnikowej, która zbudowana została niemal na krawędzi Śnieżnych Kotłów. Warto wspomnieć, że do 1961 roku budynek pełnił funkcję noclegowe. Na początku XIX wieku to właśnie w tym miejscu powstało pierwsze w Sudetach schronisko - ufundowane zresztą przez hrabiego Leopolda Christiana Gottharda von Schaffgotsch - z tych Schaffgotschów, o których pisałam przy okazji pałacu w Kopicach


Śnieżne Kotły są moim zdaniem jednym z najpiękniejszych miejsc w Polsce. To niesamowite, jak łagodny płaskowyż, jakim jest grań Karkonoszy, nagle urywa się, aby ustąpić miejsca niewiarygodnej przestrzeni skalistych polodowcowych kotłów. Obszar ten stanowi ścisły rezerwat przyrody i można spotkać tu rzadkie okazy fauny, takie jak np. reliktowy ślimak arktyczny. 



Śnieżne Kotły warto zobaczyć również z dołu. W tym celu należy udać się na ścieżkę nad Reglami, do której schodzi się ostro w dół niebieskim szlakiem, który zaczyna swój bieg zaraz za Wielkim Szyszakiem. Po zejściu z Głównego Szlaku Sudeckiego kończy się wygodny "chodnik" i zaczyna się prawdziwa górska, nieco tatrzańska ścieżka. Idzie się niemal cały czas po sporych głazach, które do złudzenia przypominały mi dojście z Murowańca do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Po dotarciu do Śnieżnych Stawków możemy już napawać się przepięknym widokiem na Śnieżne Kotły z zupełnie innej perspektywy.



Wędrówkę  kontynuowaliśmy zielonym szlakiem aż do Schroniska pod Łabskim Szczytem, z którego obraliśmy prostą drogę w dół najpierw żółtym, a potem zielonym szlakiem. Jako ciekawostkę dodam, że rozwidlenie szlaków na mojej mapie oznaczone zostało jako Ryzy - jak widać zbieżności tatrzańskich było tego dnia sporo. 

Karkonosze są górami, w których można się zakochać. Jeśli Tatry miałyby być moim mężem, to Karkonosze byłyby kochankiem ;-) Nie mogę się doczekać, kiedy pojadę w nie kolejny raz i jestem bardzo podekscytowana tym, czym jeszcze mogą mnie zaskoczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz