Przymierzając się do tego wpisu zastanawiałam się, czy da się o Ludwikowicach Kłodzkich pisać bez powtarzania teorii spiskowych. Wzbudzają one sporo kontrowersji i nie chciałabym opisywać historii, które być może nie mają nic wspólnego z faktami. Spróbuję zatem opowiedzieć, co w tym miasteczku widziałam i czy warto pójść moimi śladami.
Ludwikowice Kłodzkie (d. Ludwigsdorf) leżą w Górach Sowich, które kojarzą się przede wszystkim z tajnym nazistowskim Projektem Riese. Do dziś nie mamy stuprocentowej pewności, w jakim celu powstały podziemne korytarze, gdyż większość dokumentacji została zniszczona lub wywieziona pod koniec wojny wgłąb Niemiec. Więcej na ten temat możecie przeczytać między innymi tutaj.
Podziemne miasto Osówka
Same Ludwikowice z pozoru niczym się nie wyróżniają i pewnie nigdy byśmy do nich się nie wybrali, gdyby nie Muzeum Molke powstałe na terenie dawnej kopalni i fabryki amunicji należącej do kombinatu DAG (więcej na jego temat pisałam po wizycie w Krzystkowicach). Aby do niego trafić, trzeba podjechać kawałek pod górkę ulicą Fabryczną, mijając imponujący most kolejowy linii Wałbrzych-Kłodzko. Kawałek dalej z prawej strony nie sposób nie zauważyć zrujnowanego budynku pokopalnianej elektrowni. Jeszcze chwila i jesteśmy w Molke.
No właśnie, kopalnia. Po polsku Wacław, z niemieckiego Wenceslaus Grube. Jeszcze w latach 20. XX wieku była to największa i najnowocześniejsza kopalnia węgla w rejonie Nowej Rudy. W 1930 roku w kopalni nastąpił wybuch, w wyniku którego zginęło 151 górników. Głośna katastrofa oraz pogłębiający się kryzys gospodarczy doprowadziły wkrótce kopalnię na skraj bankructwa i w 1931 r. zamknięto zakład. 2700 górników zostało bez pracy, co mocno podburzyło nastroje społeczne.
Zdjęcia z fotopolska.eu
Sytuację wykorzystał Adolf Hitler, obiecując ponowne otwarcie kopalni, jeśli NSDAP zwycięży w wyborach do Reichstagu. Po wygranych wyborach w 1933 roku obietnice spełniono i kopalnia wznowiła wydobycie, choć na znacznie mniejszą skalę (uzyskując raptem 10% wyników sprzed 1929 r.). W 1939 roku kopalnia ponownie została zamknięta, a pokłady węgla zatopiono. Podczas wojny obiekty pokopalniane wykorzystano na potrzeby zbrojeniowe III Rzeszy. W 1942 roku uruchomiona została fabryka amunicji, która wykorzystywała niewolniczą siłę roboczą z dwóch obozów pracy powstałych w Ludwikowicach.
Zdjęcia z fotopolska.eu
Po wojnie Polacy podejmowali się prób ponownego uruchomienia kopalni w latach 1941-1961 i rzeczywiście przez pewien czas wydobycie zostało wznowione. Przez pewien czas działał tu nawet 30 Wojskowy Batalion Górniczy, do którego wysyłano pracowników przymusowych. Ostatecznie eksploatacji zaniechano, gdy natrafiono na trudności geologiczne. Część budynków zaaranżowano na zakłady o innym charakterze, część wyburzono lub pozostawiono bez opieki.
Wracając do czasów współczesnych, przenosimy się Muzeum Molke zaaranżowanego na terenie po kopalni i fabryce amunicji. Na wejściu wita nas najsłynniejszy obiekt na tym terenie - tzw. "Muchołapka" uznawana przez jednych za podstawę chłodni kominowej, a przez innych np. za lądowisko statku kosmicznego, który mieli konstruować naziści. Ale miało być bez teorii spiskowych.
Na placu można zobaczyć niewielką wystawę pojazdów wojskowych i uzbrojenia, ale największą frajdę sprawia wejście do podziemi. W udostępnionych do zwiedzania korytarzach częściowo zachowano oryginalny surowy wystrój, a częściowo wykorzystano je na potrzeby wystawiennicze. Myślę, że określanie tego miejsca mianem muzeum jest trochę na wyrost - jest to niezwykle ciekawe miejsce o charakterze militarnym, ale mnożące się teorie o przeznaczeniu "Muchołapki" oraz o tym, co poza materiałami wybuchowymi mogło tutaj powstawać, sprawia, że można niebezpiecznie pogubić się w faktach.
Będąc w tym miejscu warto poświęcić chwilę na wejście w las i podążenie czarnym szlakiem po zboczach góry Włodyjki. Tak naprawdę to tutaj znajdziemy najbardziej tajemniczą część dawnej nazistowskiej fabryki - opuszczone budynki, bunkry, zamaskowane przejścia i zapewne dwa razy tyle pod ziemią. Ciekawie wyglądają zrujnowane budynki z lasem rosnącym na ich dachach - utwierdza nas to w przekonaniu, że miejsce to miało tajny charakter.
Chodząc wśród tych tajemniczych obiektów można poczuć ten posępny i przytłaczający klimat Gór Sowich, które skrywają jeszcze zapewne wiele sekretów. Różne teorie mnożą się od Wałbrzycha i Złotego Pociągu do "Muchołapki" w Ludwikowicach i pewnie jeszcze dalej. Części z tych tajemnic pewnie nie odkryjemy już nigdy.
tam akurat nie byłem, ale wyłem w Walimiu, sztolnie na pewnien sposób są do siebie podobne. Do Ludwikowic nie dałem rady zajechać, ale kiedyś tam wrócę, ciekawy opis. Interesowałem się kompleksem Riese na długo przed złotym pociągiem i byłem zafascynowany teoriami spiskowymi, których było mnóstwo, oczywiście mając na uwadze także realne przeznaczenie tych miejsc, ale owe zagadki, domniemania są najciekawsze :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe miejce, polecam na kolejną wycieczkę. Warto też śledzić wieści z Zamku Książ, bo jest taki plan, aby udostępnić zwiedzającym podziemia pod zamkiem.
UsuńJeżeli to jest podstawa chłodni kominowej, niemieckiej firmy Balcke Durr rok ok. 1930, to pod ziemią powinien się znajdować basen na wodę i kanały betonowe spływu wody z elektrociepłowni oraz kanały do pompowni wody. Na kilku starych zdjęciach widać 2 szt. lub więcej chłodni kominowych, więc jak nie ma podstaw betonowych to powinny być zasypane baseny i kanały (kanały mogą być wykonane z żelbetu lub obmurowane cegłami). Taką samą elektro - ciepłownię z roku 1926 wybudowała u nas firma simens. Jak nie ma tych kanałów i basenów to obiekt pewnie miał inne zastosowanie.
OdpowiedzUsuńWitam...tak jest zasypany ten basen, w latach 70tych doszło tam do wypadku, zgineło dziecko...wczesniej planowano otwarcie tam basenu. Do dzisiaj w pobliżu są porozrzucane słupki betonowe tego samego koloru seledynowego, które były w środku basenu...Planowano dobudowanie trzeciego generatora i zlikwidowanie dwóch mniejszych chłodni , które były umieszczone na szczycie budynku elektrowni za te dwie mniejsze chłodnie miała robic jedna duża bardziej wydolna...Natomiast nie wybudowano trzeciego generatora a chłodnia pozostała. Chłodnia ta była wybetonowana bardzo ciekawym betonem, był niemal szklisty..taki gładki i biały...Na dole tego basenu były zamontowane rury odbierające wodę, średnicy ok 30 a 50cm nie pamiętam, w każdym razie były duże...
UsuńInteresująca jest natomiast wielkość podstawy jeżeli dotyczy to chłodni kominowej. Zainstalowana tam moc musiała służyć do schłodzenia dużej ilości wody ok.10 do 20 tyś. metrów sześciennych/h, czyli 25 do 30 MW. Taka moc zasili miasto i kopalnię.
OdpowiedzUsuń