poniedziałek, 1 lipca 2024

Korona Gór Polski: Skalnik i Ostra Mała w tiulach i trekingach

Im jestem starsza, tym bardziej doceniam powroty w te same miejsca. Pokazywanie niespełna pięcioletniej córce znanych mi szlaków pozwala mi nadać im zupełnie inną optykę. Choć z nią wybieram trasy łatwiejsze, a podróże koncentrują się na najmłodszej podróżniczce, to wspaniale jest wspólnie zdobywać góry. Ostatnio, na przykład, Skalnik w Rudawach Janowickich - nasz 23 szczyt Korony Gór Polski. 

Uwielbiam Rudawy Janowickie! Piękne widoki, ciekawe formacje skalne, wspaniała przyroda. Pierwszy raz na Skalniku byłam siedem lat temu (jak to zleciało!), zdobywając nie tylko szczyt Korony Gór Polski, ale robiąc też dość długą trasę z Kowar aż do Janowic Wielkich z zamkiem Bolczów i Lwią Górą po drodze. Chociaż to i tak nic, bo kolejnym razem już z Dawidem zrobiliśmy po Rudawach i Sokolikach jednodniową trasę na prawie 30 kilometrów :-) W 2024 roku wróciliśmy jako małżeństwo ze stażem i po przejściach, a przede wszystkim z naszą przyszłą spadkobierczynią. Lat i kilogramów przybyło, młoda nas spowolniła, więc na Skalnik w drugim okrążeniu Korony weszliśmy najłatwiejszym szlakiem.

Kierunek: Czarnów. To własnie tutaj przy niebieskim szlaku znajduje się niewielki parking, z którego ruszyliśmy. Chwila dreptania po płaskim i zaczęło się podejście z, jak usłyszałam, najpiękniejszymi szyszkami świata. Kilka z nich przyjechało z nami do domu jako suweniry. Samo podejście, co tu dużo pisać, nie jest jakoś szczególnie uciążliwe - najpierw ostrzej pod górę, potem nieco łagodniej. W sam raz dla młodej damy w tiulowej sukience i trekingach. Idealne do podziwiania przyrody i cieszenia się górami. 


Po wejściu na Grzbietową Drogę skierowaliśmy się na Ostrą Małą, która stanowi południowo-zachodnią kulminację Skalnika. Z wysokiej skały, na którą weszliśmy po kamiennych stopniach (wykutych w 1886 r.!), roztacza się jedna z najpiękniejszych panoram w Sudetach. Doskonale widać niemal całą grań Karkonoszy, Góry Izerskie, Rudawy Janowickie i Sokoliki. Co ciekawe, Ostra Mała, według najnowszych pomiarów, jest o 30 cm wyższa od głównego wierzchołka Skalnika. 


Po zejściu ze skały udaliśmy się grzbietem prosto na punkt oznaczony jako najwyższą kulminację Skalnika. Znajduje się tam tablica informacyjna oraz pieczątka. Niestety widoków z tego miejsca nie uświadczycie. Po przybiciu pieczątek i zrobieniu pamiątkowych zdjęć, wróciliśmy do skrzyżowania szlaków przy Ostrej Małej i rozpoczęliśmy schodzenie w dół. 

Gdy straciliśmy już sporo wysokości, zorientowaliśmy się, że... źle poszliśmy. Mea culpa, ja nawigowałam, niestety zamiast Przełęczy pod Bobrzakiem, powitał nas zielony szlak. Aby już nie wracać się pod górę, kontynuowaliśmy nim zejście, a następnie niebieskim wróciliśmy do Czarnowa. Nadrobiliśmy trochę drogi, ale z drugiej strony - zawsze to więcej czasu spędzonego w górach. Skalnik za drugim razem był przyjemnym, rodzinnym wypadem, a podejście z Czarnowa okazało się proste nawet dla kilkulatki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz