czwartek, 18 lipca 2024

Szrenica, Śnieżne Kotły i schronisko pod Łabskim Szczytem. Tylko my i Karkonosze

Od dawna marzyłam o tym, aby pokazać Młodej jedno z moich ulubionych miejsc w Karkonoszach, czyli Śnieżne Kotły. Kiedy wreszcie nadarzyła się okazja, to uciekaliśmy w góry przed upałem, przeczekiwaliśmy burzę w schronisku, ale do polodowcowych kotłów dotarliśmy! A ja pierwszy raz widziałam latem puste szlaki w Karkonoszach. 

W wybrany przez nas dzień pogoda dawała mocno popalić wysokimi temperaturami. Mimo tego bardzo chcieliśmy się wybrać w Karkonosze, ale podejście na Szrenicę to byłaby męczarnia, zwłaszcza dla dziecka. Mówi się trudno - trzeba było realnie ocenić sytuację, schować ambicje do kieszeni i podjechać na Szrenicę wyciągiem. Dla Natalii była to dodatkowa atrakcja, a nam odpadło to paskudne podejście. 

Ze schroniska na Szrenicy skierowaliśmy się granią w stronę Śnieżki. Uwielbiam ten szlak, wiele razy już pokonywałam go w obie strony, w całości i fragmentami, a mimo to nadal mi się nie nudzi. Natomiast pierwszy raz widziałam, aby w letni słoneczny dzień prawie w ogóle nie było turystów. Na górze upał nieco mniej dawał popalić, ale nadal było ciepło i duszno. Wiele osób mogło to zniechęcić; zwłaszcza że szliśmy też już dość późną porą. 



Minęliśmy Sokolnik, Łabski Szczyt i wreszcie pojawiły się przecudne Śnieżne Kotły z charakterystyczną radiowo-telewizyjną stacją przekaźnikową. Budynek powstał w 1897 jako Schronisko „Nad Śnieżnymi Kotłami” w miejscu wcześniejszego schroniska z 1837 roku. Właścicielami tych terenów oraz inicjatorami budowy była rodzina Schaffgotsch. Po II wojnie światowej schronisko działało do 1961 roku, następnie przejmując wspomnianą funkcję stacji przekaźnikowej dla potrzeb telewizji.



Ze Śnieżnych Kotłów skierowaliśmy się żwawym krokiem do Schroniska pod Łabskim Szczytem. Żółty szlak trawersuje zbocze, dając widoki na Szrenicę i Łabski Kocioł oraz stację przekaźnikową z drugiej strony. Schronisko pod Łabskim Szczytem należy do najstarszych w Karkonoszach. Powstało w czasie wojny 30-letniej (1618-1648) jako jedna z pierwszych bud pasterskich, która dawała jednocześnie schronienie wędrowcom. Nam także zapewniło schronienie, bowiem na zewnątrz rozpętała się potężna burza z gradem!


Po ustaniu nawałnicy zebraliśmy się do zejścia. Mieliśmy do przejścia jeszcze około pięciu kilometrów, ale na szczęście zaczęło się przejaśniać. Żółtym i zielonym szlakiem doszliśmy do pośredniej stacji wyciągu, a tuż za nią skręciliśmy w ścieżkę wiodącą stokiem narciarskim na sam dół. Wędrówka tego dnia była nieco ryzykowna, ale też pełna przygód. Mimo wszystko okazała się być bardzo udana. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz