Cisza wypełniała przestrzeń, kiedy stanęłam u stóp monumentalnego fortu Salis-Soglio, a każdy mój krok rozbrzmiewał echem wśród jego grubych murów – zupełnie jak gdyby historia sama postanowiła wziąć mnie za rękę i wprowadzić w swoje tajemnice. Był to pierwszy moment mojej przygody z jednym z najbardziej intrygujących zabytków austriackiej sztuki obronnej w Polsce.
Fort Salis-Soglio jest częścią Twierdzy Przemyśl, która na początku XX wieku uchodziła za jedną z największych i najnowocześniejszych twierdz w Europie. Jej budowę zapoczątkowano w połowie XIX wieku, głównie w celu ochrony strategicznego szlaku z Galicji na Węgry. Prace konstrukcyjne trwały blisko 25 lat, a istotne znaczenie bojowe twierdza miała dopiero udowodnić w trakcie I wojny światowej, podczas której była trzykrotnie oblegana. Przez lata wokół Przemyśla wzniesiono siedemnaście fortów głównych i wiele dodatkowych, dzięki czemu cały pierścień obronny rozciągał się na przestrzeni ponad 45 km. Dzisiaj, porównywana niegdyś do francuskiej Verdun, Twierdza Przemyśl stanowi imponujący pomnik dziedzictwa europejskiego, malowniczo wtopiony w podkarpacki krajobraz.
W samym sercu „Grupy Siedliskiej”, na krańcu wschodniego obwodu twierdzy, znajduje się Fort Salis-Soglio. Powstał w latach 1882–1886 według projektu szwajcarskiego inżyniera Daniela Salis-Soglio i miał pierwotnie być fortem pancernym z potężnymi wieżami z działami Grüsona. Niestety, w trakcie budowy zabrakło środków na kosztowne pancerze, co wymusiło wprowadzenie dodatkowych stanowisk artyleryjskich i nadało fortowi miano „nietypowego fortu artyleryjskiego”. W czasie I wojny światowej odegrał kluczową rolę, skutecznie odpierając rosyjskie natarcia podczas pierwszego oblężenia Przemyśla w październiku 1914 roku. Rosyjskie wojska poniosły wówczas dotkliwe straty, atakując masywną strukturę zdolną pomieścić nawet do 520 żołnierzy i uzbrojoną między innymi w armaty kalibru 150 mm oraz moździerze 240 mm.
Dziś Fort Salis-Soglio – mimo wysadzenia ważnych elementów przed kapitulacją twierdzy w 1915 roku – należy do najlepiej zachowanych obiektów tego typu w okolicach Przemyśla. Jego architektura, łącząca elementy murów ceglanych i betonowych, pozwala dostrzec rozmach austriackiej sztuki obronnej. Szczególnie imponujący jest rozległy dziedziniec szyjowy oraz zachowane kazamaty, w których kiedyś znajdowały się koszary, kuchnie i magazyny amunicji. Podczas zwiedzania fortu, przy świetle niewielkiej czołówki, miałam wrażenie, jakbym przemierzała labirynt podziemnych korytarzy. Mrok, chłodne powietrze i echo własnych kroków budowały w głowie obrazy dawnych żołnierzy, którzy przemykali tymi samymi przejściami ponad sto lat temu.
Dodatkową aurę tajemniczości dodało mi świadomość, że Fort Salis-Soglio leży przy samej granicy polsko-ukraińskiej. Podczas mojej wyprawy zatrzymała mnie straż graniczna, co wzbudziło we mnie poczucie, że znajduję się w miejscu, w którym historia wciąż żyje, a za wschodnią granicą każdego dnia jest pisana na nowo. Wystarczy się tylko rozejrzeć – to tu, na pofałdowanych wzgórzach, rozegrały się dramatyczne wydarzenia z czasów I wojny światowej. Kiedy stanęłam na wale fortecznym, wystarczył rzut oka, by uświadomić sobie, jak wielkie znaczenie obronne miała ta budowla. Do dziś zachowały się resztki windy amunicyjnej, którą dostarczano ładunki na górny poziom.
Opuszczając Fort Salis-Soglio, trudno było nie odczuć melancholii – z jednej strony zniszczenia dobitnie przypominają o tragediach wojennych, z drugiej jednak ruiny te skrywają piękno architektury i ducha przeszłości. W zimnych murach i ciemnych korytarzach każdy jest w stanie poczuć ciężar minionych wydarzeń i zrozumieć, dlaczego Twierdza Przemyśl nazywana była niegdyś „Verdun wschodniego frontu”. Fort Salis-Soglio to miejsce, które oczarowuje i przywołuje historie tak żywe, jak gdyby wydarzyły się zaledwie chwilę temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz