niedziela, 6 kwietnia 2025

Pałac w Bycinie – historia, którą spisał ogień

O Bycinie w województwie śląskim raczej mało kto słyszał. A to właśnie tutaj pośród jezior, lasów i wiejskiej ciszy, stoi (a może raczej – trwa) jeden z największych pałaców regionu. Pałac w Bycinie, choć dziś zapomniany i zrujnowany, wciąż opowiada ciekawą historię dawnych magnatów, katastrof naturalnych i niezliczonych prób odrodzenia. W cieniu jego niszczejących murów od setek lat toczy się życie lokalnej społeczności, a kamienna figura św. Floriana, czuwająca nieopodal, wciąż przypomina o cudownym ocaleniu sprzed wieków.

Pierwsze wzmianki o wsi Bycina pochodzą z końca XIII wieku, ale to wiek XV przyniósł jej gwałtowny rozwój. W 1495 roku książę Jan II Dobry z dynastii Piastów opolsko-strzeleckich zakupił dobra toszeckie, do których należała również Bycina. Książę był zapalonym myśliwym i umiłował sobie tutejsze tereny łowieckie. Choć o samej rezydencji mówi się dopiero w XVII wieku, to zapewne już wcześniej istniała tu wiejska willa, tzw. Villa Biczina. W 1700 roku rodzina Paczeńsky von Tenczin postawiła w Bycinie okazałą barokową rezydencję – trzykondygnacyjny pałac o kształcie litery L z kaplicą i pięknym dziedzińcem. Styl budowli, jej położenie i wykończenie świadczyły o ambicjach właścicieli i o tym, że Bycina miała stać się nie tylko miejscem do życia, ale i pokazem potęgi rodu.

Nie ma historii pałacu w Bycinie bez wspomnienia o dramatycznych wydarzeniach z końca XVIII wieku. W 1784 roku w pałacu wybuchł pożar – przyczyny do dziś pozostają nieznane. Tylko niespodziewana gwałtowna ulewa uchroniła pałac przed całkowitym zniszczeniem. W dowód wdzięczności ówczesny właściciel, generał Paul von Werner, ufundował figurę św. Floriana. Monument z piaskowca, ustawiony początkowo na pałacowym dziedzińcu, przedstawia świętego gaszącego miniaturę bycińskiej rezydencji. To wyjątkowy przykład sztuki rokokowej i dziś jedno z najważniejszych miejsc kultu w okolicy – co roku w maju gromadzą się tu strażacy, hutnicy i mieszkańcy na wspólnej modlitwie. Niestety los nie oszczędzał pałacu – w 1867 roku kolejny pożar doszczętnie strawił dach i górne piętra. Od tego czasu rezydencja zaczęła pełnić funkcje gospodarcze.

Mieszkańcy Byciny od lat mówią o pałacu „zamek”, co ma podkreślać jego dawny majestat. Choć architektonicznie to klasyczna barokowa rezydencja – z mansardowym dachem, krużgankami i kaplicą – przez lata obiekt zmieniał funkcję. W XIX wieku znalazł się w rękach książąt Hohenlohe-Oehringen ze Sławięcic, którzy przebudowali wnętrza na biura i mieszkania. Po II wojnie światowej pałac stał się domem dla pracowników PGR-u, a jego kaplica służyła wiernym aż do 1993 roku. Potem nastał czas zapomnienia. Budynek niszczał, zmieniał właścicieli, a obietnice remontów kończyły się fiaskiem. Aż do 2019 roku, kiedy pałac kupił konserwator zabytków – Aleksander Harkawy. Czy to oznacza nowy rozdział? Czas pokaże.

Obecnie Bycina to spokojna wieś otoczona malowniczą przyrodą i zamieszkana przez niespełna 1000 osób. Jej historia – sięgająca neolitu i kultury łużyckiej – z każdym rokiem staje się coraz bardziej doceniana. Pałac w Bycinie ma szansę na nowe życie – rusztowania, nowe okna, odnowione fragmenty elewacji świadczą o tym, że coś się zmienia. Mieszkańcy pielęgnują pamięć o swojej historii, dbają o figurę św. Floriana i nie pozwalają, by zapomniano o tym wyjątkowym miejscu. Być może już niedługo barokowa rezydencja znów będzie perłą wśród zabytków Śląska.

Podoba Ci się moja twórczość? 
Będzie mi miło, jak postawisz mi wirtualną kawę, która doda mi energii do działania :-)

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz