Kiedyś był symbolem potęgi i elegancji – dziś już chyba nawet nie walczy o przetrwanie. Pałac w Rudniku (woj. śląskie) mógłby opowiadać historie pełne przepychu, jednak obecny stan obiektu bardziej przypomina dramat z czasów zapomnienia. Jego neobarokowa architektura nie przyciąga już oczu turystów, a klatka schodowa, choć nadal zachwyca swoją majestatycznością, niedługo także może paść ofiarą nieuchronnej degradacji. Co jeszcze kryje w sobie ta zapomniana rezydencja?
Historia tej neobarokowej rezydencji sięga przełomu XVIII i XIX wieku, kiedy to na planie prostokąta wzniesiono piętrowy pałac kryty naczółkowym dachem. Jego front zdobił dwupiętrowy ryzalit z kartuszem herbowym rodziny von Selchow – rodu, który przez dekady odciskał swoje piętno na lokalnym krajobrazie. Ale zanim Selchowowie osiedli się w Rudniku, majątek wielokrotnie przechodził z rąk do rąk – od Przemyślidów, przez dominikanki i szlachtę śląską, po Adlersfeldów i Marwitzów. Każdy z właścicieli zostawiał tu cząstkę siebie – rozbudowywał folwark, uprawiał ziemię, hodował owce merynosy, a w XIX wieku w majątku działała nawet gorzelnia.
Dziś po świetności dawnych dni zostało niewiele – pałac w Rudniku niszczeje z roku na rok. W 2019 roku samoistnie zawalił się jego reprezentacyjny front z ryzalitem. Z dawnego przepychu ostała się jeszcze piękna klatka schodowa – pełna detali, z duszą, ale balansująca na granicy zniszczenia. Wchodząc na każdy kolejny stopień, miałam duszę na ramieniu... Z kolei w zarośniętym, zdziczałym parku można natknąć się na lodownię i studnię – relikty dawnej logistyki majątku ziemskiego. Tu też lepiej patrzeć pod nogi. A na sam koniec zwiedzania zauważyłam na jednej ze ścian pałacu drewniany wykusz (?), który wbrew logice i prawom fizyki jeszcze się nie zawalił.
Pałac w Rudniku to nie tylko zabytek architektoniczny – to świadek historii, od średniowiecznych nadań książąt raciborskich, po losy rodu von Selchow. To opowieść o tym, jak łatwo zapomnieć o miejscach, które budowały tożsamość regionu. Pewne jest jedno – to upaństwowienie pałacu po wojnie i przekazanie go w zarząd PGR-u, a potem zaniedbania prywatnego właściciela, doprowadziły do jego upadku. Jeśli nie zostanie pilnie objęty opieką, już niedługo zawali się doszczętnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz