Gdyby mury Twierdzy Boyen mogły mówić, opowiedziałyby historię o żelaznej dyscyplinie, wojennych tajemnicach i duchach przeszłości, które czają się w wilgotnych korytarzach podziemnych kazamatów. W samym sercu Mazur, pomiędzy jeziorami Niegocin i Kisajno, rozciąga się forteca, która od niemal dwóch stuleci strzeże nie tylko przesmyku, ale i pamięci o dawnych czasach. Twierdza Boyen w Giżycku to jedno z najlepiej zachowanych dzieł pruskiej sztuki fortyfikacyjnej w Polsce – miejsce, które warto zobaczyć, by poczuć ciężar historii.
Pomysł budowy twierdzy zrodził się po wojnach napoleońskich, kiedy to Prusacy zrozumieli, jak ważna jest silna linia obrony na Mazurach. Ostateczną decyzję o budowie podjął król Fryderyk Wilhelm IV, a prace ruszyły w 1843 roku. Twierdza powstawała przez kilkanaście lat, a jej układ zaprojektowano na planie sześciokąta z bastionami nazwanymi od imion generała von Boyena oraz symboli z jego herbu: Ludwig, Leopold, Hermann, a także Licht (Światło), Recht (Prawo) i Schwert (Miecz). Całość otoczono murem Carnota o długości ponad 2 kilometrów, który wraz z suchą fosą stanowił barierę niemal nie do zdobycia.
W czasie I wojny światowej Twierdza Boyen odegrała strategiczną rolę jako punkt mobilizacji wojsk i ośrodek oporu przeciw nadciągającej armii rosyjskiej. Pod komendą pułkownika Hansa Busse stacjonowało tu około 4000 żołnierzy, którzy skutecznie pozorowali siły większe niż w rzeczywistości. Forteca wspierała działania bojowe na froncie mazurskim, a jej artyleria siała postrach wśród wrogich oddziałów. Mimo oblężenia Giżycko i twierdza nie zostały zdobyte. W okresie II wojny światowej obiekt pełnił funkcję centrum wywiadowczego Abwehry oraz szpitala polowego. Po wojnie twierdza została przejęta przez Wojsko Polskie, a następnie, niestety, częściowo zdewastowana przez zakłady przemysłu spożywczego.
Twierdza Boyen to nie tylko militarna historia – to także wyjątkowy przykład XIX-wiecznej inżynierii obronnej. Zachowały się tu potężne bastiony, kazamaty, prochownie, magazyny i most zwodzony przy Bramie Wodnej. Na ponad 100 hektarach znajdują się także stacja gołębi pocztowych, dawne koszary, a nawet amfiteatr, w którym dziś odbywają się koncerty i festiwale. Wizyta w twierdzy to nie tylko lekcja historii – to podróż w czasie, gdzie każdy krok po brukowanych ścieżkach przypomina o przeszłości zaklętej w cegłach i kamieniu. To idealne miejsce na rodzinną wycieczkę, spacer z aparatem, a nawet przygodę z dreszczykiem – bo czy to możliwe, że duch generała von Boyena wciąż patroluje swoje bastiony?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz