Wrocławski Park Grabiszyński z pozoru niczym się nie wyróżnia. Dociekliwy obserwator zobaczy jednak, że jest w tym miejscu coś tajemniczego: bluszcz pnący się po drzewach, kamienne tabliczki walające się pod nogami... Park Grabiszyński jest dawnym cmentarzem niemieckim.
Cmentarzyk dziecięcy - najpiękniejszy nagrobek.
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego na wrocławskich cmentarzach praktycznie nie ma starych grobowców? Po II wojnie światowej Breslau stało się Wrocławiem. Mało kto chciał przyjechać do zrujnowanego miasta, które w dodatku - jak wówczas wierzono - niedługo miało wrócić w ręce znienawidzonych Niemców. Polskie władze szerzyły propagandę o "powrocie Wrocławia do macierzy", podkreślano piastowską historię dolnośląskich ziem i zarazem usuwano z budynków niemieckie napisy, likwidowano pomniki. Ofiarami antyniemieckiej propagandy padły także cmentarze, będące przecież pamiątkach po pokoleniach żyjących i tworzących to miasto przed 1945 rokiem. "Ziemie odzyskane" należało za wszelką cenę odniemczyć.
Park Grabiszyński i ślady jego przeszłości przy parkowych alejkach.
Kommunal Friedhof in Gräbschen - cmentarz komunalny na Grabiszynie - w przeszłości stanowiły trzy odrębne pola grzebalne oznaczone numerami i otwierane w różnych okresach wraz ze wzrastającym zapotrzebowaniem na powiększanie nekropolii. Cmentarz Grabiszyński I, zajmujący obszar między ulicami Hallera, Romera i Grabiszyńską, powstał w 1867 roku. Część druga powstała w 1881 roku po drugiej stronie ul. Grabiszyńskiej i jako jedyna uniknęła likwidacji, zachowując do czasów obecnych funkcje grzebalne. W 1916 r. na południowym skraju najstarszej części kompleksu cmentarnego utworzono trzecią, najmłodszą część cmentarza. Jej centralny punkt stanowiło krematorium zaprojektowane przez Richarda Konwiarza. Po wojnie rozważano wznowienie użytkowania spopielarni, ale w tamtym okresie pochówek urnowy nie cieszył się popularnością ze względu na skojarzenia z obozami koncentracyjnymi i ostatecznie krematorium rozebrano.
Krematorium Konwiarza (fotopolska.eu)
To właśnie ta najmłodsza, najbardziej wysunięta na południowy-wschód cmentarza najbardziej przypomina użytkownikom parku o dawnej funkcji tego tego terenu. Niedaleko pętli tramwajowej możemy natknąć się na niewielki, ogrodzony cmentarzyk dziecięcy, cudem ocalały z likwidacji w 1963 r. Jakiś głos rozsądku przypomniał, że dzieci - niezależnie od narodowości - nie były niczemu winne. Poza tym na tej maleńkiej nekropolii tuż po wojnie chowano także polskie dzieci, najczęściej ofiary niewypałów licznie pozostawionych w ruinach Breslau. Grobki są mocno zarośnięte; na bramie znajduje się informacja, że miejscem opiekuje się pobliska szkoła, ale niestety wygląda na to, że dawno nikt tu nie zaglądał.
Nieco dalej na południe, koło Park&Ride, spotkamy drugi ocalały fragment przypominający o historii parku - Cmentarz Żołnierzy Włoskich. W 1927 roku zadecydowano o utworzeniu w tym miejscu nekropolii, na której spoczęło 1016 jeńców wziętych do niewoli niemieckiej po przegranej przez Włochy bitwie pod Caporetto 24.10.1917 roku. Inicjatywa została w pełni finansowana przez rząd włoski.
Stojąc na skraju dawnego Cmentarza Grabiszyńskiego III, nie sposób nie zauważyć okazałego kopca z pomnikiem przypominającym skrzydła husarskie. To już historia powojenna, ale także warta przywołania w tym miejscu. Na wzgórzu w latach 1968-70 spoczęły szczątki 603 żołnierzy polskich – uczestników Kampanii Wrześniowej zmarłych w niewoli niemieckiej oraz poległych na froncie żołnierzy 2 Armii Wojska Polskiego. Pierwotnie chowano ich na III części Cmentarza Grabiszyńskiego, ale przy okazji likwidacji nekropolii podjęto decyzję o utworzeniu bardziej reprezentacyjnego miejsca spoczynku. Padło na usypane z wojennego gruzu wzgórze nad rzeką Ślęzą.
Gdy szukałam informacji o losach niemieckich nekropolii we Wrocławiu, jak mantra powtarzało się określenie "likwidacja cmentarza". Likwidacja, czyli co? Ekshumacja? Czy samo usunięcie nagrobków? Nie chcę wbijać kija w mrowisko ani oskarżać nikogo po tylu latach. Potrafię zrozumieć, że nasilone nastroje antyniemieckie sprawiły, że grobowców nikt nie traktował z czcią czy szacunkiem. Oficjalnie tego nikt nie napisze, ale z moich informacji wynika, że niestety - rośliny w Parku Grabiszyńskim mają bardzo żyzny nawóz naturalny. Chodząc po parku, chodzicie po mogiłach. Nagrobki z likwidowanych cmentarzy poddawano "recyklingowi" - skuwano litery i wykorzystywano ponownie albo używano jako budulec ogrodzeń i chodników. Na początku lat 2000 u jednego z podwrocławskich kamieniarzy znaleziono niezliczoną ilość płyt nagrobnych pochodzących z wrocławskich cmentarzy. Ocalałe płyty zostały odkupione przez miasto i wykorzystane do budowy Pomnika Wspólnej Pamięci - lapidarium upamiętniającego zmarłych przed 1945 rokiem Wrocławian. Monument stanął w miejscu dawnego krematorium Konwiarza.
Cmentarz-Park Grabiszyński to tylko jeden z przykładów powojennego "odniemczania". Park Zachodni przy ul. Legnickiej również jest dawnym cmentarzem, tak samo Park Andersa przy ul. Kamiennej. Między Borowską, Wieczystą i Śliczną na cmentarzu wybudowano bloki; budynek z neonem "Dobry wieczór we Wrocławiu" stoi na dawnym cmentarzu żydowskim. Na obszarze Wielkiego Cmentarza (między Legnicką, Braniborską, Dobrą i Trzemeską), na którym pochowano wieku wybitnych wrocławian, dziś stoją bloki, garaże, pawilony i przedszkole, które może się poszczycić kamiennym ogrodzeniem z niemieckich nagrobków. Na zlikwidowanym Neuer Friedhof der Reformierten Gemeinde (przy ul. Ślężnej) po wojnie wybudowano basen. Przy okazji jego rozbiórki w 2011 r. i podczas przygotowywania fundamentów pod powstającą tam szkołę, wykopano ludzkie kości oraz płyty nagrobne. Takich przykładów można mnożyć i mnożyć.
Blok przed dworcem stanął na dawnym cmentarzu żydowskim. | Park Zachodni też był cmentarzem, a to jego pozostałość.
Długo się zbierałam do napisania tego tekstu i nawet teraz mam pewne wątpliwości, czy warto rozdrapywać trudny temat legalnej profanacji szczątków ludzkich. Od likwidacji cmentarzy upłynęło sporo czasu i większość mieszkańców bloków i spacerowiczów nawet nie ma pojęcia, że stąpa po dawnych grobach. Na szczęście myślenie przez ostatnich 70 lat się zmieniło i dzisiejszy mieszkańcy Wrocławia nie wstydzą się burzliwej historii miasta i niełatwego niemieckiego dziedzictwa, które dostali niejako w spadku. Lada moment 1 listopada. Odwiedziwszy groby swoich bliskich, idźcie na spacer do parku albo po mieście. Wędrując, nie zapominajcie o tych, co żyli i umierali tu przed nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz