Wiecie, że województwo dolnośląskie ma swój szlak zabytków techniki promujący lokalne dziedzictwo przemysłowe? Na Dolnośląskiej Mapie Zabytków Techniki - bo tak się to oficjalnie nazywa - jest póki co tylko siedem obiektów, ale wkrótce będzie ich więcej. Jedno z tych miejsc ostatnio urzekło mnie totalnie. W Młynie Hilberta w Dzierżoniowie cudem zachował się w pełni kompletny i sprawny ciąg produkcyjny z lat 30. XX wieku. Odwiedźcie koniecznie, bo jak o tym miejscu zrobi się głośniej, to będą tam tłumy!
Pierwszy młyn rodzina Hilbertów wybudowała już w 1837 roku w Bielawie. Wyróżniał się on jednak na tle 50 innych młynów, które w tym czasie funkcjonowały w okolicy, bowiem jako jedyny nie był zależny od wiatru czy wody. To był czas rewolucji przemysłowej i właśnie wtedy powstał pierwszy na Śląsku młyn o napędzie parowym. Kiedy w połowie XIX wieku nowo powstała linia kolejowa z Jaworzyny Śląskiej do Kamieńca Ząbkowickiego omija Bielawę, Hilbert zadecydował o przeniesieniu zakładu do Dzierżoniowa. Powstają nowe budynki i magazyny, a intensywny rozwój miasta wiąże się ze zwiększonym zapotrzebowaniem na żywność. Nadchodzą lata prosperity.
Sukces produkcji przekłada się na rozwój techniczny zakładu. W młynie zostaje zainstalowana nowoczesna, jak na owe czasy, instalacja przeciwpożarowa, której sercem jest zbiornik wodny umieszczony w ponad 30-metrowej wieży. W 1930 roku napęd parowy zastąpiono elektrycznym. Ostatnia znacząca modernizacja przeprowadzona została w latach 1930-37 - wybudowano wówczas pierwszy na Śląsku stalowy elewator. Podczas wojny młyn pracuje w zaciemnieniu bez przestojów w produkcji.
Jeśli interesujecie się historią Dolnego Śląska, to wiecie zapewne, że tuż po II wojnie światowej większość cennego wyposażenia, zarówno fabryk, jak i dzieł sztuki zgromadzonych w pałacach, w "tajemniczy" sposób zniknęła za wschodnią granicą. Jakim cudem w Dzierżoniowie do czasów współczesnych zachowały się oryginalne maszyny z lat 30.? Po wojnie produkcję w młynie na własny użytek uruchomili Rosjanie, a gdy w 1951 roku przekazywali zakład administracji polskiej, sytuacja polityczna była już na tyle ustabilizowana, że grabież w biały dzień nie wchodziła już w grę.
Młyn w polskich rękach działał jako zakład państwowy przez kilkadziesiąt lat. W 2002 roku nastąpiła upadłość Spółki Państwowej i produkcja była kontynuowana jako działalność prywatna aż do końca października 2016 roku! Cały czas na tych samych, niemieckich maszynach! Niestety nowoczesne zakłady okazały się bardziej wydajne i po ustaniu produkcji, w listopadzie 2016 roku, obiekt kupiła Fundacja Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska - ta sama, która ma pod swoją opieką między innymi Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej. Młyn jest udostępniany zwiedzającym, ale nie myślcie, że traficie do nudnego muzeum z gablotami. Wszystkie maszyny zachowały się w tak dobrym stanie, że w każdej chwili można by wznowić produkcję!
Naprawdę dawno żadne miejsce nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, a podróżuję sporo. Młyn Hilberta to prawdziwy klejnot wśród dolnośląskich zabytków techniki, a cudem zachowana kompletna i sprawna linia produkcyjna robi ogromne wrażenie. Polecam z całego serca, zobaczycie, że jak o tym miejscu zrobi się trochę głośniej, to będzie prawdziwy hit.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz