Miło czasem, dla odmiany, odwiedzić pałac lub zamek nie będący totalną ruiną. Taki, który miał więcej szczęścia, trafił w dobre ręce i stał się dumą lokalnej społeczności. Zamek w Rogowie Opolskim miał burzliwe dzieje. Według legendy należał do zakonu templariuszy; później do pruskiego premiera, a w latach 30. XX w. do Hitlerjugend. Po wojnie został doszczętnie splądrowany. A dziś może poszczycić się nie tylko bogatą historią, ale też imponującą kolekcją map i rękopisów.
Na początku byli templariusze. To właśnie zakonnicy byli w XIII wieku właścicielami Rogowa Opolskiego i to oni mieli zbudować w tym miejscu pierwszy zamek myśliwski. Według legendy był on połączony podziemnym tunelem z zamkiem w Otmęcie (obecnie Krapkowice). Za budowę renesansowego zamku odpowiadają późniejsi właściciele miejscowości - ród Rogoyskich (XVI wiek). W kolejnych wiekach zamek był wielokrotnie przebudowywany przez często zmieniających się właścicieli i dziś swoją formą przypomina bardziej pałac niż budowlę obronną.
Ciekawą postacią związaną z Rogowem Opolskim był przedstawiciel rodu von Haugwitz, będącego w posiadaniu majątku od około 1760 roku. Hrabia Kurt von Haugwitz był ważną postacią życia politycznego Niemiec na przełomie XVIII i XIX wieku. Był pruskim premierem i ministrem spraw zagranicznych, a także przywódcą jednego z odłamów wolnomularstwa. To on dobudował zachodnie skrzydło w stylu klasycystycznym oraz założył park w stylu angielskim. W 1932 roku umarł ostatni z przedstawicieli rodziny von Haugwitz i niedługo potem zamek został przekształcony w obóz szkoleniowy dla Hitlerjugend.
Pierwsze lata powojenne nie były łaskawe dla zamku. W zniszczonym budynku najpierw na krótko utworzono przedszkole, a potem... magazyn zboża. Budowla była dewastowana i pozbawiona należytej opieki. W 1947 roku z kaplicy wyniesiono trumny z ciałami rodziny von Haugwitz, a szczątki pochowano w nieoznakowanej mogile na cmentarzu parafialnym. Później, aby jeszcze bardziej zdyskredytować niemieckich właścicieli zamku, na grobie postawiono śmietnik. Dopiero w 2010 odnaleziono mogiłę i przeniesiono ciała z powrotem do odnowionej kaplicy. W 1964 r. szczęście uśmiechnęło się do zamku - został on przekazany Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu, odbudowany i utworzono w nim filię z cennymi starodrukami i innymi zbiorami specjalnymi.
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się niczego wyjątkowego po zamku, będącym filią biblioteki, ale bardzo mile się zaskoczyłam podczas wizyty. Choć burzliwa historia sprawiła, że niewiele się zachowało z oryginalnego wystroju wnętrz, to bardzo pozytywnie oceniam oprowadzanie po zamku - można się było dowiedzieć wiele ciekawego o jego historii, legendach, a także tych "trudnych" wydarzeniach, jak dewastacja czy splądrowanie grobowca. Widać, że zamek jest w dobrych rękach, a biblioteka jest dumna ze swoich unikatowych zbiorów map i starodruków (najstarsza mapa pochodzi z 1592 roku!). Po zwiedzaniu warto przejść się również po parku, który jest bardzo rozległy i sprawdzi się jako miejsce relaksu i wyciszenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz