Listopadową wycieczką do Ojcowskiego Parku Narodowego zamykaliśmy jesień, a grudniową otwieraliśmy zimę! To niesamowite, jak wiele może się zmienić w ciągu miesiąca! Jeśli - podobnie jak my - nie lubicie tłumów, to z pewnością docenicie wycieczki zimową porą. Tym razem odwiedziliśmy zamek w Pieskowej Skale, przy którym w mroźny dzień można się poczuć, jak w Narnii... zobaczcie sami!
Po listopadowej wycieczce do Ojcowskiego Parku Narodowego został nam pewien niedosyt. Obeszliśmy wtedy jego południową część - z Bramą Krakowską, Jaskinią Łokietka oraz zamkiem w Ojcowie. Została nam do odwiedzenia jeszcze część północna, której głównymi atrakcjami są zamek Pieskowa Skała oraz Maczuga Herkulesa. Padło na zimny, grudniowy dzień... O ile w listopadzie była piękna pogoda i tłumy ludzi, tak zimą w parku było zupełnie pusto! Sprawiło to, że zupełnie inaczej odebraliśmy to miejsce niż w sezonie. Takie zwiedzanie ma swój niepowtarzalny klimat.
Zatrzymaliśmy się na parkingu na zakręcie, tuż przy zamku. W tym miejscu krzyżują się szlaki turystyczne, które warto wykorzystać do zaplanowania spaceru po okolicy. My wybraliśmy ścieżkę oznaczoną kolorem czarnym, która skierowała nas pod zamkowe mury. Na chwilę zboczyliśmy ze szlaku, aby podejść pod Maczugę Herkulesa. To jedna z najbardziej charakterystycznych skał w Ojcowskim Parku Narodowym. Jest wysoka na 25 metrów, a swój kształt zawdzięcza krasowej działalności wód i dwutlenku węgla. Wiąże się z nią oczywiście kilka legend - jedna z nich mówi o Księciu Kraku, który maczugą zabił smoka; inna z kolei mówi, że skałę postawił diabeł, spełniając życzenie Twardowskiego. Z pewnością ta nietuzinkowa skała inspirowała ludzi od wieków.
Pod maczugą weszliśmy na żółty szlak, który zaprowadził nas do samego zamku. Niestety zwiedzanie nie było możliwe, ale udało nam się wejść na dziedziniec, który i tak zrobił na nas spore wrażenie. Zamek Pieskowa Skała góruje nad Doliną Prądnika i jest częścią Szlaku Orlich Gniazd. Pierwszą fortecę w tym miejscu wzniósł Kazimierz Wielki. W XIV wieku Pieskowa Skała przeszła w ręce rodziny Szafrańców, a obecną postać zamek zawdzięcza rozbudowie z 1578 roku. Później zamek był kilkukrotnie przebudowywany, a także uszkadzany podczas potopu szwedzkiego, dwóch pożarów oraz powstania styczniowego. Renesansowy charakter budowli przywrócono w latach 1948-70 i od tego czasu rezydencja stanowi oddział muzeum - Zamku Królewskiego na Wawelu.
Szkoda nam było tak szybko wracać, więc zdecydowaliśmy się, po obejrzeniu zamkowego dziedzińca, przejść się czarnym szlakiem w stronę Podzamcza. Biegnie tam wygodna droga wśród drzew. Po drodze mijamy mogiłę 65 powstańców z 1863 roku poległych podczas walk z Rosjanami. Głośnym wydarzeniem z tamtego okresu była obrona dworu w pobliskim Glanowie. W powstrzymaniu rosyjskiego ataku powstańcom pomogły... owce. Zwierzęta wznieciły tumany kurzu na drodze, sugerując zbliżającą się pomoc dla powstańców. W ten sposób stado spowodowało odwrót zbliżających się Rosjan.
Dotarłszy do Pozamcza, skierowaliśmy się za zachód, po chwili opuszczając znakowany szlak. Do auta wróciliśmy wzdłuż drogi, która o tej porze roku nie była zbyt mocno uczęszczana. Po drodze zachwyciły nam zimowe pejzaże, które tak pięknie w lesie i na łące namalowała zima. Zrobiliśmy w sumie niewielką pętlę - 4 km.
Ojcowski Park Narodowy pełen jest atrakcji i potrafi zachwycić o każdej porze roku. Ja szczególnie polecam odwiedzenie go zimą, kiedy nie ma tu tłumów turystów. Muszę też przyznać, że w zimowej odsłonie to miejsce prezentuje się wyjątkowo malowniczo. Koniecznie pojedźcie i przekonajcie się na własne oczy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz