Pałac Hatzfeldów jest prawdziwą ozdobą Żmigrodu. Zdaje się zupełnie nie przeszkadzać mu w tym fakt, że jest on ruiną! To miejsce broni się historią, więc jeśli chcecie zobaczyć, jak można uratować zabytek, gdy niemożliwa jest jego odbudowa; jeśli zastanawia Was, co łączy Żmigród i berlińską Bramę Brandenburską oraz jeśli ciekawi jesteście, jak w mieście przypieczętowano klęskę Napoleona, to koniecznie czytajcie dalej!
W herbie Żmigrodu widnieje smok. Niemiecka nazwa miasta - Trachenberg - może być dosłownie tłumaczona jako smocza góra i analogicznie polski Żmigród to gród żmii, czyli w języku staropolskim smoka. Nie o gadach jednak dziś chcę pisać, a o pałacu. Zanim do niego dojdziemy, wspomnieć należy o zamku. Pierwszy, drewniany, powstał już prawdopodobnie w XIII wieku; kolejny, z wieżą i fosą, w XIV wieku wznieśli książęta oleśniccy. Wielokrotnie zmieniał właścicieli, podlegał też licznym rozbudowom. Na przełomie XVI i XVII w. był dwukrotnie niszczony przez pożary. Od połowy XVII w. aż do końca II wojny światowej jego właścicielami była rodzina von Hatzfeld.
Historia zamku kończy się tam, gdzie zaczyna się historia pałacu. Melchior von Hattzfeld, feldmarszałek austriacki, zlecił przebudowę zamku na okazały barokowy pałac w drugiej połowie XVII wieku. Średniowieczne budynki warowni zostały zburzone i zachowano tylko wieżę. Sto lat później dobudowano nowe, klasycystyczne skrzydło, projektantem którego został Carl Gotthard Langhans - twórca m. in. Bramy Brandenburskiej w Berlinie, Perły Żeliszowa czy pałacu Wallenberg-Pachaly we Wrocławiu oraz koszar na Kępie Mieszczańskiej tamże.
9 lipca 1813 roku pałac był miejscem historycznego spotkania cara Rosji Aleksandra I oraz króla pruskiego Fryderyka Wilhelm III, którzy wraz z posłami brytyjskim i austriackim opracowywali plan ostatecznego pokonania Napoleona Bonapartego. Ich ustalenia zapisały się na kartach historii jako tzw. protokół trachenberski lub protokół żmigrodzki. Niedługo później Napoleon poniósł klęskę pod Lipskiem w tzw. Bitwie Narodów, a w 1814 r. ostatecznie abdykował.
23 stycznia 1945 wojska XI Korpusu Pancernego 4 Armii Pancernej gen. Dmitrija Leluszenki zdobyły Żmigród broniony przez garnizon niemiecki. Co ciekawe, pałac został zniszczony i spalony już po zakończeniu walk, zapewne w ramach "rozrywki" żołnierzy Armii Czerwonej. Ocalała jedynie zamkowa wieża, która została później odrestaurowana na zewnątrz. W latach 70. dokonano rozbiórki większości ruin pałacu, zostawiając zaledwie ułamek jego zabudowań. Dziesięciolecia mijały i nic się nie zmieniało. Dopiero rok 2007 przyniósł zmiany, a raczej fundusze unijne, dzięki którym udało się odrestaurować wnętrze wieży, a pałac zabezpieczyć w formie trwałej ruiny.
Dzisiaj pałac w Żmigrodzie jest pięknym przykładem na to, jak można ocalić to, co wydawało się już dawno być spisane na straty. Oczywiście można snuć wizje odbudowy rezydencji, ale raczej są one mało realne. Zamiast tego mamy w końcu zadbane ruiny i przede wszystkim piękny, zadbany park, w którym aż chce się spędzić wiosenny dzień. Życzę każdemu zapomnianemu pałacowi na Dolnym Śląsku chociaż takiego "happy endu".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz