Prawdziwą ozdobą Dolnego Śląska jest położone u podnóża Gór Kamiennych Sokołowsko. Z nowatorskiego uzdrowiska stało się zapomnianą na długi czas miejscowością, by w ostatnich latach przeżywać swój renesans. Z pewnością ma na to wpływ odbudowa zabytkowego sanatorium oraz artystyczny klimat, jaki towarzyszy odbywającemu się tu festiwalowi filmowemu. Poznajcie "śląskie Davos", w którym kilka lat życia spędził Krzysztof Kieślowski.
Do połowy XIX wieku Sokołowsko było niczym niewyróżniającą się wsią w dobrach Hochbergów. Zmiana nastąpiła w 1849 r., kiedy doktor Hermann Brehmer rozpoczął tu leczenie metodą hydroterapii Vincenta Priessnitza (czyli "pana prysznica", o którym pisałam w kontekście Głuchołazów). W 1855 r. w Sokołowsku uruchomiono pierwsze na świecie specjalistyczne sanatorium dla gruźlików. Później na jego wzór został stworzony ośrodek w Davos. Nieco przewrotnie Sokołowsko zyskało miano „śląskiego Davos”, chociaż to Davos powinno nazywać się „szwajcarskim Sokołowskiem”. Bliskim współpracownikiem Brehmera stał się Alfred Sokołowski, od nazwiska którego powstała polska nazwa miejscowości.
Po drugiej wojnie światowej Sokołowsko znalazło się w granicach Polski. Kontynuowano tradycję leczenia gruźlicy oraz innych chorób dróg oddechowych, ale miejscowość nie miała już statusu uzdrowiska. W latach 70. XX wieku Sokołowsko zaczęto przekształcać w ośrodek sportów zimowych. Plany były dość ambitne, ale nie udało ich się zrealizować z powodu braku środków. Powstało natomiast wiele tras narciarstwa biegowego wykorzystywanych także współcześnie. W okolicy odbywają się popularne zawody znane jako Bieg Gwarków.
W młodości w Sokołowsku mieszkał legendarny polski reżyser - Krzysztof Kieślowski. Jego ojciec, Roman, chorował na gruźlicę, a przyszły reżyser od wczesnego dzieciństwa również cierpiał na choroby płuc (urodził się jako wcześniak) - Sokołowsko było więc dla ich zdrowia idealnym miejscem do życia. O Kieślowskim przypominają dwie tablice pamiątkowe (jedna umieszczona na domu, w którym żył). Hołdem złożonym artyście jest także odbywający się co roku festiwal filmowy - „Hommage à Kieślowski”, poświęcony twórczości i osobie reżysera.
Ostatnie lata to prawdziwy renesans Sokołowska. Przyjeżdżają tu nie tylko kuracjusze, ale i miłośnicy sztuki i turyści zachęceni wizją pieszych wędrówek oraz urodą miejscowości. Pewnie nikt nie spodziewał się tego w 2005 roku, kiedy spłonął jeden z najpiękniejszych budynków w Sokołowsku - dawne Sanatorium Brehmera. W 2007 roku nastąpiło niemożliwe - zrujnowany obiekt trafił w ręce Fundacji Sztuki Współczesnej In Situ, która powoli podnosi ten obiekt niczym Feniks z popiołów - i to dosłownie. W jego murach ma powstać Międzynarodowe Laboratorium Kultury wraz z Archiwum twórczości Krzysztofa Kieślowskiego.
Podczas naszego letniego spaceru po Sokołowsku zobaczyliśmy wiele przepięknych budynków dawnych hoteli, restauracji czy zabytkowe sanatorium doktora Römplera, obecnie szpital Biały Orzeł. Wokół tego ostatniego naszą uwagę przykuły stare rzeźby i kamienna obudowa źródełka. Ciekawostką jest, że że w 1910 r. w sanatorium przebywali bracia Lumière, uwieczniając na fotografiach wnętrze sanatorium i park zdrojowy.
Kawałek dalej znajduje się kolejne ciekawe miejsce - cerkiew pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Powstała ona w latach 1900-1901 dla prawosławnych kuracjuszy. Po II wojnie światowej została zapomniana i zdewastowana, mieściła się w niej kostnica, a następnie urządzono w niej domek letniskowy. Dopiero w latach 90. udało się ją odkupić parafii prawosławnej z Wrocławia. Przeszła remont i dziś jest czynną świątynią.
Nie mówię ostatniego słowa w kwestii Sokołowska, bo wiem, że wiele na jego temat jeszcze można napisać. Z radością obserwuję odrodzenie tego miejsca i wierzę, że najlepsze wciąż przed nim. Z przyjemnością będę do niego wracać. A jeśli jeszcze Wam mało tej okolicy, to zobaczcie relację z górskiej wędrówki oraz mojej pierwszej wizyty w Sokołowsku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz