Ostatnio pisałam o Pałacu w Złotym Potoku, w którym przez krótki czas mieszkał wieszcz - Zygmunt Krasiński. Poeta wyjątkowo upodobał sobie jurajski krajobraz i chętnie oddawał się pieszym wędrówkom. O jego związkach ze Złotym Potokiem przypominają dziś nadane przez niego nazwy: Staw Nocy Letniej, Brama Twardowskiego, Diabelskie Mosty, Źródło Spełnionych Marzeń... Wyruszmy śladami spacerów wieszcza, by przekonać się, co inspirowało jednego z największych twórców romantycznych.
Do Złotego Potoku wjechaliśmy z kierunku południowego, od strony Ostrężnika, w którym zobaczyć można ruiny zamku. Zatrzymaliśmy się na sporym parkingu w okolicy Diabelskich Mostów. Są to podzielone szczelinami 15-metrowe skały, z którymi związane są różne legendy. Według jednej z nich do szczeliny wpadł diabeł wypatrujący Twardowskiego na księżycu. Na ratunek wybudował sobie mosty na szczycie skał. W tej legendzie jest krztyna prawdy - drewniane kładki istniały tu od czasów Krasińskich do lat 60. XX wieku. Nazwę Diabelskim Mostom nadał sam wieszcz, być może inspirując się jedną ze szczelin, która kształtem ma przypominać głowę rogatego.
Kolejnymi ostańcowymi skałami, jakie chcieliśmy zobaczyć, była Brama Twardowskiego. Zanim do niej dotarliśmy, postanowiliśmy pójść kawałek dalej w las do Źródeł Elżbiety i Zygmunta. Jest to wypływ źródła krasowego mającego swój początek w okolicach Ostrężnika. Dwa zespoły źródeł znajdują się w niewielkiej odległości od siebie, a ich nazwę Krasiński nadał od imion swoich dzieci.
Według legendy Brama Twardowskiego jest miejscem, z którego Mistrz odleciał na księżyc. Na skale podobno widoczne są ślady pazurów koguta, na którym miał poruszać się czarnoksiężnik. Inna historia mówi o tym, że panna, która przejdzie przez otwór bramy wkrótce będzie miała szansę wyjść za mąż. Ja mężatką jestem, córka jest bardzo nieletnia, więc ile w tym prawdy - nie wiem. Sama brama jest wapiennym mostem skalnym, który z resztą skał tworzy przejście przypominające bramę zamkową albo inny portal. Z tego miejsca zawróciliśmy na parking i postanowiliśmy podjechać kawałek dalej do kolejnych atrakcji.
Tym razem zaparkowaliśmy koło młynu Kołaczew. To drewniany młyn wodny na rzece Wiercicy i jest on jednym z najstarszych w okolicy. Powstał w 1807 roku w miejscu poprzedniej konstrukcji. Jego nazwa wzięła się od dźwięku kołatania koła napędzanego wodą. Niestety w latach 50. XX młyn zamilkł - koło zostało zdemontowane na rzecz zasilania elektrycznego. Obecnie znajduje się w rękach prywatnych i jego zwiedzanie nie jest możliwe. Można go jednak zobaczyć z zewnątrz.
Obok młyna znajduje się kolejne miejsce poetycko nazwane przez Krasińskiego - Staw Nocy Letniej. Był on częścią większego założenia - Pstrągarni Raczyńskich. Staw zmienia swoją barwę w zależności od pory roku. Jego brzegi porastają buki, brzozy, sosny, dęby i akacje. Według legendy tafla wody zapamiętuje ludzkie twarde, a latem, w świetle księżyca, odtwarza ich wizerunki. W czasach prehistorycznych był on stawem rytualnym.
Tuż obok mamy jeszcze jedno magiczne miejsce. Między stawem a amfiteatrem bije Źródło Spełnionych Marzeń. Według legendy, aby dostać to, czego się pragnie, należy napić się wody, znaleźć zielony, wyglądający jak wulkaniczny, kamyk i rzucić go za siebie. Skąd na Jurze wzięły się kamienie w nietypowym kolorze? Otóż jest to pozostałość po znajdujących się tu kiedyś frymarkach - piecach do wytopu rudy darniowej, a zielonkawy odcień świadczy o obecności w głębie malachitu. Choć trudno to sobie wyobrazić, to kiedyś było to centralne miejsce prastarego ośrodka przemysłu i handlu!
Na koniec naszej wycieczki zostawiliśmy sobie Grotę Niedźwiedzią odkrytą przez Krasińskiego w 1857 roku. Jak widać, wieszcz był nie tylko wybitnym pisarzem i poetą, ale i grotołazem ;-) Wewnątrz jaskini znaleziono wbity w skalę kieł mamuta, który został przekazany muzeum w Warszawie. W namulisku odnaleziono także kości innych zwierząt: nosorożca włochatego, renifera oraz niedźwiedzia jaskiniowego - największego na Jurze - stąd nazwa Grota Niedźwiedzia. Znaleziono także ślady obozowiska człowieka z okresu paleolitu. Podczas II wojny światowej w grocie chroniła się przez nalotami ludność Złotego Potoku. Obecnie jaskinia jest najczęściej odwiedzaną w okolicy.
Po tak intensywnym spacerze można zrozumieć, co zachwyciło Krasińskiego w Złotym Potoku i okolicach. Skalne ostańce, groty i jeziora zauroczyły wieszcza i zainspirowały powstanie wielu legend. Teraz, gdy poznaliście już piękno tej okolicy, przeczytajcie tę legendę i sprawdźcie, ile miejsc rozpoznacie. Powodzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz