Połonina Wetlińska to jedno z najpopularniejszych miejsc w Bieszczadach. Zarazem jedno z najpiękniejszych, więc po raz kolejny chętnie na nią wróciliśmy - tym razem z dwuletnią córką. To była inna wycieczka niż poprzednie, nie tylko ze względu na średnią wieku w ekipie. Szliśmy obejściem szlaku wytyczonym ze względu na budowę nowej Chatki Puchatka. Na Połoninie Wetlińskiej coś się kończy i coś się zaczyna.
Najłatwiejszym i najkrótszym szlakiem na Połoninę Wetlińską jest żółty z Przełęczy Wyżniej. Z tego punktu można wybrać się również na Dział i Rawki przyjemną, łatwą trasą przez las, którą już testowaliśmy rok wcześniej. Szlak na Połoninę Wetlińską też był nam dobrze znany, choć obecnie jego przebieg jest zmieniony ze względu na budowę nowego schroniska.
Zaczynamy na parkingu i idziemy lekko pod górę żółtym szlakiem. Podejście jest krótkie, bowiem po ok. kilometrze trafiamy na szlaban oraz informację o zmianie przebiegu drogi. Odbijamy w prawo i idąc przez las, po około 10 minutach docieramy do szlaku czerwonego z Brzegów Górnych. Pamiętam, że gdy pierwszy raz byłam na Połoninie Wetlińskiej i schodziłam do Brzegów, to pomyślałam, że nie chciałabym tędy podchodzić. No cóż, nie jest tak źle. Jest ostro pod górę, idzie się po niewygodnych stopniach, ale za to szybko się zyskuje wysokość.
Tak szybko, że aż za szybko - nawet nie zauważyliśmy, kiedy znaleźliśmy się na otwartej przestrzeni połoniny. Pojawiły się widoki i zrobiło się po prostu pięknie! Normalnie tym szlakiem doszlibyśmy do Chatki Puchatka, ale obecnie (końcówka 2021 r.) zrobione jest obejście omijające plac budowy.
Kultowy schron na połoninie został zbudowany przez wojsko w roku 1952. Mundurowi opuścili go 4 lata później, na krótko przejęli go harcerze, ale surowe warunki sprawiły, że nie zagrzali tu długo miejsca. Później wieloletnim opiekunem Chatki Puchatka był Lutek Pińczuk, bieszczadzka legenda, człowiek, który dwukrotnie odbudował zniszczony schron, transportując materiały budowlane na ponad 1200 m n.p.m. ...na koniu.
Chatka, choć kultowa, nie grzeszyła luksusem. Nie było w niej kanalizacji, prądu ani bieżącej wody. Trudno zresztą wymagać nie wiadomo czego od najwyżej położonego schroniska w jeszcze do niedawna dzikich Bieszczadach. Wiosną 2020 r. Chatka Puchatka została zamknięta i trwa jej przebudowa, a w zasadzie budowa, bo wygląda na to, że z dawnego budynku i jego klimatu nie zostanie nic. Otwarcie ma nastąpić wiosną 2022 r.
Po obejściu terenu chatki kierujemy się dalej czerwonym szlakiem w stronę Przełęczy Orłowicza. Droga jest długa, ale przecież nigdzie nam się nie spieszy. Młoda zasnęła u mnie w nosidle, więc mamy sporo luzu. Połonina Wetlińska ma kilka wierzchołków, z których najwyższy jest Roh (1255 m n.p.m.), zaledwie dwa metry niższy jest Osadzki Wierch. Wędrówka przez połoninę mimo paru podejść i zejść to czysta przyjemność ze względu na widoki - zresztą zobaczcie sami.
Gdzieś w okolicach Osadzkiego Wierchu Młoda się obudziła i kategorycznie zażądała wypuszczenia jej na nogi. Spory kawałek szła sama bez problemu, bo większość szlaku pozbawiona jest trudności (pojawiają się kamienie, miejscami tylko jest trochę wąsko). W pewnym momencie szlak wchodzi w zadrzewiony teren i jest to chyba najmniej ciekawa część wędrówki. Po wyjściu znów na połoninę naszym oczom ukazuje się Smerek.
Z tego miejsca mamy już niecały kilometr do Przełęczy Orłowicza, która oddziela Połoninę Wetlińską od Smereku. Na Smerek tym razem nie weszliśmy, bo już robiło się późno, lecz szczyt ten jest znam znany - to była pierwsza taka bieszczadzka góra naszej córki :-) Miała wtedy 9 miesięcy i łatwiej się ją wnosiło pod górę, a na pewno szybciej nam to szło... Z przełęczy schodzimy żółtym szlakiem do Wetliny. Jak zawsze jest na nim pełno błota, chyba można się już przyzwyczaić.
To była bardzo udana wędrówka (jak na wycieczkę z małym dzieckiem). Tym razem mieliśmy lepsze tempo niż parę dni wcześniej na Tarnicy, kiedy to Szanowna postanowiła sama pokonać wszystkie schody. Czekam z ciekawością na otwarcie nowej Chatki Puchatka - mam nadzieję, że będzie to zmiana na lepsze, a nie tylko kolejny krok do komercjalizacji Bieszczad. A póki co Połoniną Wetlińską zamykam na jakiś czas temat tych wspaniałych gór.
Duuużo więcej do przeczytania na temat Bieszczad znajdziecie TUTAJ.
Wiosną chatki otworzyć się nie udało, w sierpniu (obecny termin) raczej też się nie uda. To nadal jeden wielki plac budowy...
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam, że trwają prace wykończeniowe i że to kwestia kilkunastu dni. Możemy zatem trzymać kciuki :)
Usuń