Trzy Kopce Wiślańskie są szczytem w paśmie Równicy w Beskidzie Śląskim. Znajdują się dokładnie na styku granic Ustronia, Wisły i Brennej. Znałam już dobrze ten szczyt z poprzednich wycieczek, lecz tym razem po raz pierwszy ruszyłam na niego z Brennej. To wyjątkowo piękna, widokowa trasa, a przy tym łatwa nawet dla dziecka. Zapraszam na naszą jesienną pętlę przez Trzy Kopce Wiślańskie.
Tu mniej więcej znajduje się parking
Wychodzimy na otwarty teren - jedną z kilku polan, jakie czekają nas tego dnia. Słońce świeci, pasą się krowy i jest po prostu pięknie. Można podziwiać panoramę w kierunku północno-wschodnim.
Dosłownie kawałek dalej znajduje się kolejna polana z jeszcze lepszym widokiem na wschód i zachód. W tym miejscu robimy sobie krótką przerwę. Aż chciałoby się zostać dłużej!
Gdy idziemy dalej, zielony szlak odbija mocno w prawo, a my razem z nim. Chwilę wcześniej na horyzoncie pojawiło się schronisko Telesforówka i na 99% jestem przekonana, że gdybyśmy poszły prosto, a nie w prawo, to byśmy do niego dotarły, idąc ostro pod górę. Wszystko wskazuje na to, że jest tam skrót. My jednak podążamy znakowaną ścieżką, by po chwili dołączyć do szlaku niebieskiego i kolejnego widokowego miejsca.
Z tego punktu zostało już raptem 10 minut do Trzech Kopców Wiślańskich wznoszących się na wysokość 810 m n.p.m. Idąc dalej szlakiem, po kolejnych 400 metrach docieramy do prywatnego schroniska Telesforówka oraz punktu widokowego z panoramą na Skrzyczne. Wcześniej mijamy obelisk symbolizujący partnerstwo miejscowości, których granice spotykają się na Trzech Kopcach Wiślańskich: Ustronia, Wisły i Brennej.
Przyznam, że inaczej zapamiętałam Telesforówkę. Za "dawnych" czasów była to nieduża chata udzielająca noclegów (działa do dziś), a obiekt gastronomiczny stanowiła skromna budka z namalowanym smokiem Telesforem. Za potrzebą chodziło się do klasycznej sławojki. Ale to był klimat! W 2018 roku otwarto nowy obiekt znacznie bardziej spełniający oczekiwania współczesnej turystyki. Jedno zostało niezmienne - malownicze położenie Telesforówki.
Po skromnym posiłku (po sezonie menu jest mocno ograniczone) wyruszyłyśmy w drogę powrotną. Aby nieco urozmaicić sobie drogę, nie zeszłyśmy zielonym szlakiem, lecz podążyłyśmy niebieskim w kierunku Równicy. Po niecałych dwóch kilometrach pojawiły się domy mieszkalne i odbicie w prawo w ulicę Pilarzy. To właśnie ona doprowadziła nas prosto do auta, zamykając przyjemną jesienną pętlę po Beskidzie Śląskim.
Wypad na Trzy Kopce Wiślańskie i do Telesforówki był zarówno sentymentalnym powrotem w przeszłość, jak i odkryciem czegoś zupełnie nowego. To bardzo przyjemna i łatwa trasa, idealna na krótki jesienny dzień. Pozostaje tylko jedno pytanie... Gdzie się podział smok Telesfor?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz