Mogielica - najwyższa góra Beskidu Wyspowego - była naszym dwunastym szczytem w drugim okrążeniu Korony Gór Polski. Tym razem zdobywamy ją z naszą obecnie 2,5-letnią córką. Miałam wrażenie, że za pierwszym razem potraktowaliśmy Mogielicę nieco po macoszemu, idąc najkrótszym szlakiem, więc tym razem wybrałam dla nas ciekawszą, ale i trudniejszą pętlę. Czekały na nas ostre podejścia i zejścia, widokowe polany, panorama Tatr i ślady działań wojskowych z okresu obu wojen światowych. Chodźcie z nami!
Mierząca 1170 metrów n.p.m. Mogielica była drugim szczytem, który zdobyliśmy w Beskidzie Wyspowym podczas tegorocznej majówki. Choć nie czekały na nas już takie "atrakcje", jak na Luboniu Wielkim, to wycieczka na najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego była wyzwaniem. Wniesienie na górę młodej coraz bardziej daje mi się we znaki z powodu jej wagi, ale za to satysfakcja jest podwójna. To był nasz drugi raz na Mogielicy - pierwszy był mało wyrafinowany, wybraliśmy bowiem najszybszy szlak, żeby łatwo zaliczyć szczyt do Korony Gór Polski (w 2018 r.). Mowa o podejściu z wysoko położonego parkingu w Wyrębiskach. Mieliśmy stamtąd zaledwie 3,5 km i 350 metrów przewyższenia na Mogielicę. Za drugim razem postanowiłam poznać nieco lepiej szlaki wiodące na "królową", choć wciąż pozostało ich kilka do odkrycia.
Wędrówkę zaczęliśmy na Przełęczy Rydza-Śmigłego, z której wyruszyć można również na inny szczyt - Łopień. Nazwa przełęczy nadana została w 1938 roku dla upamiętnienia potyczki z 23 listopada 1914 r. między polskimi legionistami pod dowództwem Rydza-Śmigłego a kawalerią rosyjską. Polacy otoczyli wieś Chyszówki, rozbroili czujki i wzięli do niewoli wielu wrogów przy minimalnych stratach własnych. Wydarzenia upamiętnia pomnik na przełęczy; wokół niego znajduje się nieduży parking. Nawiasem mówiąc, to nie jedyny wojenny akcent w rejonie Mogielicy. W czasie II wojny światowej Hala Stumorgowa (niebiesko-żółty szlak) wykorzystywana była jako miejsce zrzutów z samolotów alianckich dla działającej w okolicach partyzantki. Z kolei w 1944 r. na wschodnich stokach góry rozbił się niemiecki bombowiec. Przełęcz jest także punktem widokowym: panorama w kierunku południowym obejmuje Ćwilin i Śnieżnicę, a w kierunku północnym Świerczek, Cichoń, Ostrą i Przełęcz Słopnicką.
Czas ruszać w drogę! Pierwsze 1,5-2 km idzie się bardzo przyjemnie, tylko lekko pod górę. Początkowo po asfalcie, przez przysiółek wsi, podziwiając wspaniałe widoki na Ćwilin, Śnieżnicę i Łopień. Na horyzoncie pojawia się także złowieszczo wyglądająca Mogielica. Dlaczego złowieszczo? Bo jako jedyna nagromadziła wokół siebie ciemne chmury. Kolejny etap wędrówki mierzy zaledwie kilometr, ale za to szlak biegnie ostro w górę. Na podejściu jest dużo luźnych kamieni i trudno nazwać to przyjemną wędrówką. Czy wspominałam, że to ja noszę nasz słodki ciężar? ;-)
Każdy trudny etap jednak się kończy i pojawia się coś miłego. Po wejściu na Polanę Wyśnikówkę można na chwilę odetchnąć. To przepiękne miejsce, jedna z dwóch polan na zboczach Mogielicy (drugą jest wspomniana Stumorgowa). Podziwiać możemy z niej widoki przeze wszystkim w kierunku wschodnim i zachodnim, ale widać też Tatry! Podczas naszej wycieczki przejrzystość powietrza nie była najlepsza, ale i tak udało mi się uchwycić na zdjęciach najwyższe polskie góry. Polana jest także lubianym miejscem do odpoczynku - wiele osób własnie tu robi sobie przerwę. Z polany zostaje jeszcze około dwudziestominutowe podejście na szczyt.
Zaraz za polaną wchodzi się znów w las i tam pojawiły się nieco trudniejsze dla nas warunki. Cała ścieżka pokryta była śliskim śniegiem i błotem. Nie pomyślałam o raczkach, więc szliśmy wolno. W końcu udało się wejść na szczyt, na którym obowiązkowo przybiliśmy pieczątki i zrobiliśmy sobie zdjęcia. W naszym pierwszym okrążeniu Korony Gór Polski nie dbaliśmy o formalności, więc teraz, kiedy zdobywamy te szczyty z Natalią, nadrabiamy straty, aby mieć pamiątkę do końca życia. Na Mogielicy znajduje się wieża widokowa wzniesiona w 2008 roku. 12 lat później została zamknięta i obecnie nie jest możliwe wejście na nią. Przyznam szczerze, że gdy byliśmy tutaj w 2018 roku, to weszłam tylko na jej pierwsze piętro - mocno się bujała i już wtedy nie wzbudzała mojego zaufania. Natomiast ja mam duży problem z takimi wieżami - chyba po prostu wolę chodzić po górach niż po sztucznych konstrukcjach ;-)
Bez wieży Mogielica nie jest zbyt atrakcyjnym widokowo szczytem. Warto zejść niego niżej do krzyża papieskiego - mamy tam małą polankę, z której widać Tatry i Gorce, a także zachodnią część Beskidu Wyspowego. Teleobiektywem udało mi się uchwycić Gorc na tle Tatr - technicznie nie jest to najlepsze zdjęcie, zwłaszcza że akurat zaczął lekko kropić deszcz, ale bardzo je lubię. Pogoda nas trochę przestraszyła i padła decyzja o ewakuacji. Nie chciałam schodzić tym samym szlakiem, więc zarządziłam pętlę i zejście szlakiem żółtym.
Żółty szlak na szczęście nie był tak mocno zaśnieżony, jak zielony, więc szło się łatwiej. Niestety gdzieś tę wysokość trzeba było wytracić i ta pierwsza część trasy - ok. 1,5 km - jest ostrym zejściem w dół. Bardziej płasko się robi od momentu "Polany u Błażka". To miejsce w przeszłości także było świadkiem działań wojennych. Nieistniejąca dziś już leśniczówka podczas okupacji niemieckiej stanowiła punkt kontaktowy żołnierzy AK i Batalionów Chłopskich. W utrzymywanie łączności i zbieranie informacji włączyli się także mieszkańcu pobliskich osiedli Nowiny i Proroki. W styczniu 1945 r. w Nowinach doszło do wymiany ognia, w wyniku której zginęło dwóch SS-manów. Przy żółtym szlaku znajduje się krzyż, który symbolizuje miejsce potyczki i spoczynku poległych.
Po dość żmudnej dreptaninie, podczas której dwa razy w bród przecina się Czarną Rzekę, dociera się do pierwszych zabudowań wsi Zaświercze. Miałam w planach dojście do Przełęczy Rydza-Śmigłego widocznymi na Google Maps ścieżkami, ale niestety okazało się, że one nie istnieją ;-) Znaleźliśmy za to stawy rybne i, żeby nie nadrabiać trasy, jeszcze raz przeszliśmy przez rzekę. Nie było wyjścia - trzeba było z Zaświercza/Słopnic Królewskich dojść do auta wzdłuż drogi. Po asfalcie i pod górkę. To 1,5 km było najmniej przyjemnym i zarazem najbardziej męczącym fragmentem wycieczki, ale dzięki temu udało nam się zamknąć pętlę przez Mogielicę.
Nasza druga wycieczka na Mogielicę była bardziej wymagająca niż poprzednia, ale dzięki temu udało nam się nieco lepiej poznać tę górę oraz dowiedzieć się nieco o jej historii, a zwłaszcza działalności wojskowej i partyzanckiej. Tym razem mogę śmiało powiedzieć, że szczyt zdobyliśmy, a nie tylko zaliczyliśmy. Beskid Wyspowy nas oczarował, a to przecież dopiero początek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz