Gdy myślę o Pieninach, to pierwszym moim skojarzeniem jest "pienińska klasyka" - Trzy Korony (982 m n.p.m.) i Sokolica (747 m n.p.m.). Niech Was jednak nie zmylą te z pozoru niewinne szlaki - Pieniny są górami dość strzelistymi, skalistymi i pełnymi atrakcji. Dziś opiszę wycieczkę sprzed paru lat, kiedy to pierwszy raz wybrałam się w malownicze Pieniny.
Wędrówkę zaczynamy w Krościenku nad Dunajcem, które jest dobrą bazą wypadową w Pieniny. Żółty szlak prowadzi nas prosto do Przełęczy Szopka i w zasadzie do tego momentu nie jest to droga bardzo wymagająca, chociaż idzie się konkretnie pod górę. Z przełęczy czeka nas kolejne większe podejście niebieskim szlakiem do... punktu kasowego oraz wejścia na platformę widokową. W sezonie ustawiają się tu gigantyczne kolejki, chociaż jak wspominam tę wycieczkę, to parę lat temu wcale nie było dużo ludzi, a był to środek wakacji. Niestety obecnie Pieniny zyskały na popularności, co przekłada się na ilość turystów.
Na platformę wejść warto, bowiem znajduje się ona nad ponad 500-metrową przepaścią i roztacza się z niej doskonały widok na Pieniński Przełom Dunajca i obszar Pienińskiego Parku Narodowego, a także na Tatry, Beskid Sądecki, Gorce, Beskid Żywiecki i Magurę Spiską. Przy dobrej widoczności dostrzeżemy także Babią Górę.
Z platformy widokowej proponuję skierować się niebieskim szlakiem na Zamkową Górę - brzmi obiecująco, prawda? Na wysokości 750 m n.p.m. znajdują się ruiny, a właściwie relikty, XIII-wiecznego zamku. Jest to najwyżej położony zamek w polskich Karpatach i zarazem rzadki przykład budowli o charakterze refugialnym - było to miejsce ostatniego schronienia, gdzie możnowładca ze swoim dworem mógł przeczekać napaść wroga. Zamek Pieniny mógł pomieścić stuosobową grupę uciekinierów oraz kilkudziesięciu żołnierzy. Warownia najprawdopodobniej była opuszczona już w XIV wieku, a w kolejnym stuleciu została zburzona.
Z zamku kierujemy się do wzniesienia Bańków Gronik, na którym już byliśmy w drodze na Trzy Korony. Z tego miejsca jest opcja powrotu do Krościenka albo można pozostać na niebieskim szlaku i dotrzeć na Sokolicę przez Szutrówkę, Ociemny Wierch i Czertezik. Oczywiście polecam tę drugą opcję ;-) Do przejścia są zaledwie trzy kilometry, ale za to poruszamy się ciągle góra-dół-góra-dół. Większość trasy jest zalesiona, idzie się częściowo po niewielkich skałkach i brzegiem stromizny. Dość ciekawy szlak, ale nie tak ciekawy, jak Sokolica.
Nazwa szczytu pochodzi od dawniej gniazdujących tutaj sokołów. Sokolica jest niezwykłym szczytem. Jej południowe ściany opadają prawie pionowo w 310-metrową przepaść do przełomu Dunajca. Najwyższy uskok pod szczytem Sokolicy to ściana mająca niemal 100 m wysokości. Wspaniale widać z niej Dunajec, Pieniny Środkowe, Małe Pieniny, Magurę Spiską, Tatry Bielskie i Tatry Wysokie. Wstęp, podobnie jak na Trzy Korony, jest płatny, ale na jednym bilecie można zaliczyć oba miejsca tego samego dnia. Na szczycie rośnie kilka reliktowych sosen, których wiek szacuje się na niemal 600 lat. Niestety jedno z drzew, będące symbolem Pienin, w 2018 roku zostało uszkodzone podczas akcji ratowniczej z użyciem helikoptera. Na moim zdjęciu widzicie sosnę jeszcze przed wypadkiem.
Jeśli wybierzecie na zejście z Sokolicy zielony szlak, to uważajcie - jest bardzo stromo. Ale za to na koniec czeka nas przyjemny 4,5-kilometrowy spacer do Krościenka wzdłuż Dunajca. A jeśli jeszcze by Wam było mało "pienińskich klasyków", to polecam na kolejny dzień wycieczkę ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru na Słowacji. Czerwony szlak biegnie tak zwaną Drogą Pienińską, będącą traktem pieszo-rowerowym. Wspaniale prezentuje się z niej przełom Dunajca oraz nasze dwa szczyty - Trzy Korony i Sokolica, choć tym razem obserwujemy je z dołu.
W Pieninach warto spędzić co najmniej kilka dni, ale gdy nie ma takiej możliwości, to absolutnym must-see są Trzy Korony i Sokolica. Nie niepozorne góry potrafią nieco dać w kość, by zaraz wynagrodzić cały trud wspaniałymi widokami. Każdy miłośnik gór choć raz w swoim życiu powinien trafić w cudowne Pieniny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz