Zamek Chojnik jest przepięknym punktem widokowym, z którego podziwiać można Karkonosze w całej okazałości. To także ciekawa historia zamku i jego właścicieli, którzy byli gotowi poświęcić nawet swoje życie w imię ideałów. Dla mnie to także miejsce zabawnych wspomnień - od przypadkowego brodzenia w śniegu po kolana, po szaleńczy bieg pod górę. A Wam z czym się kojarzy dawna siedziba rodu Schaffgotschów?
Murowany zamek na szczycie Góry Chojnik wzniesiono już w połowie XIV wieku. Od 1419 roku warownia była własnością rodziny Schaffgotschów. Pierwsza większa przebudowa miała miejsce w XV wieku, kiedy to dobudowano północne skrzydło i powstał dzieciniec z pręgierzem. Wiek później nastąpiła kolejna modernizacja: wzmocniono mury obronne, powstała kuchnia, a także wykonano sgraffitowe dekoracje i zbudowano attyki. W latach 1588-1589 podwyższono stołp (wieżę obronną) i nakryto ją cebulastym hełmem.
Ciekawa historia z zamkiem w tle miała miejsce w XVII wieku, kiedy jego właścicielem był Hans Ulrich von Schaffgotsch. Podczas wojny trzydziestoletniej służył on w armii cesarza Ferdynanda II pod dowództwem Albrechta von Wallensteina. W 1634 r. cesarski generał popadł w niełaskę, gdy wykryto jego spisek mający pozbawić Habsburgów władzy, lecz Schaffgotsch pozostał po stronie zwierzchnika. Pozostał mu wierny, nawet gdy sprawa już była przegrana, a Wallenstein zginął z rąk skrytobójcy. W efekcie Schaffgotsch został aresztowany, torturowany i w końcu skazany na śmierć. Egzekucję wykonano 23 lipca 1635 w Ratyzbonie. Wszystkie dobra rodzinne Schaffgotschów skonfiskowano. Sześć lat później syn Hansa Ulricha, Krzysztof Leopold, odzyskał większość posiadłości (za wyjątkiem Żmigrodu), lecz ceną było przejście na katolicyzm.
Niestety Chojnik swoje lata świetności miał już za sobą. W 1675 r. w wieżę trafił piorun, wybuchł pożar, który strawił zamek górny i zwieńczenie stołpu. Budowla popadła w ruinę i już nigdy nie została odbudowana. W XIX wieku, na mocy fascynacji romantycznymi ruinami, stał się atrakcją turystyczną. Otwarto gospodę i część pomieszczeń zaadaptowano na schronisko turystyczne. Po II wojnie światowej dość szybko udostępniono obiekt do zwiedzania oraz ponownie uruchomiono schronisko, jednak fatalny stan obiektu sprawił, że na przestrzeni lat zamek był kilkukrotnie zamykany i wymagał remontów. Większe renowacje miały miejsce w 1963, w latach 70. i 80. W latach 90. wykonano metalowe schody na wieżę, która jest świetnym punktem widokowym. Schronisko na zamku niestety znów zostało zamknięte.
Mam z zamkiem Chojnik kilka wspomnień, które zapadły mi w pamięci. Zdjęcia, które oglądacie, zrobiłam w sierpniu 2017 roku. Mieliśmy za sobą dość intensywny dzień - o 14:00 byliśmy na zamku Grodziec, o 16:30 na zaporze w Pilchowiach - więc gdy koło 17:30 dotarliśmy na parking w Jeleniej Górze, to parkingowy z lekką drwiną przekonywał nas, że nie ma sensu już iść na Chojnik, bo nie zdążymy. My nie zdążymy? My? W szaleńczym pędzie pod górę prawie połamaliśmy nogi i do kasy wpadliśmy już na samo zamknięcie, ale udało się - załapaliśmy się na ostatnie minuty zwiedzania. Fajnie dziś się ogląda te zdjęcia, gdy widzę, jak bardzo byłam zziajana, ale szczęśliwa, że się udało.
Drugie, choć właściwie pierwsze wspomnienie, pochodzi ze stycznia 2017, kiedy to zebrałam wesołą ekipę znajomych i poszliśmy w Karkonosze podczas intensywnych opadów śniegu. Już w Sobieszowie pomyliliśmy szlak, przegapiliśmy zasypaną odnogę i zamiast do Jagniątkowa, doszliśmy... na zamek Chojnik. Moja ekipa do dziś mi tego nie zapomniała, ale ogólnie wyjazd obfitował w wiele niezapomnianych wrażeń, o których możecie przeczytać TUTAJ.
Jak widzicie zamek Chojnik ma specjalne miejsce w moim podróżniczym pamiętniku i do dziś z uśmiechem wspominam tamte przygody. Fascynuje mnie także historia tego miejsca, a zwłaszcza dzieje Hansa Ulricha, który poświęcił wszystko, by pozostać wiernym swemu dowódcy. Prawdziwą wisienką na torcie są oczywiście widoki z wieży, które wynagradzają cały trud, jaki trzeba włożyć, by na Chojnik dotrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz