Kiedy przygotowywałam plan na Beskid Wyspowy, kilka razy spotkałam się z pozytywnymi opiniami na temat szczytów Jasień i Kutrzyca. Podobno przebiegają przez nie jedne z najbardziej widokowych szlaków całego pasma. Problem tylko w tym, że nijak nie układają się one w pętlę. Ale od czego jest wyobraźnia, widok satelity i wyszukiwanie leśnych ścieżek na Google Maps? Zobaczcie, co nam wyszło z tej nietypowej trasy, której chyba nikt inny nie opisał, i czy faktycznie widoki z Jasienia i Kutrzycy warte są zachodu?
Jasień i Kutrzyca położone są w południowej części Beskidu Wyspowego, na południowy-zachód od Mogielicy - najwyższego szczytu pasma. Topograficznie nie wyglądają jak taka typowa wybitna "wyspa", lecz układają się w dwa łagodnie przechodzące w siebie grzbiety. Planując trasę zależało mi na zrobieniu łatwej pętli, którą bez problemu pokonalibyśmy z dzieckiem. Czy była prosta - ocenicie sami - ale z pewnością dystans 9 km nie był zabójczy. Zaczęliśmy w nietypowym miejscu, przez które nie przebiega żaden pieszy szlak turystyczny - w Bulakach, części wsi Półrzeczki. W okolicy szlabanu, na końcu drogi, zostawiliśmy samochód. Miałam wrażenie, że trafiliśmy na koniec świata - nie było nawet zasięgu w telefonie.
Miałam pomysł, aby dojść do zielonego szlaku w okolicy Polany Folwarcznej. Aby to uskutecznić, skierowaliśmy się w górę drogą "płytówką", która jest częścią szlaku rowerowego Półrzeczki-Chyszówki. Po kilkudziesięciu, może stu metrach, po prawej stronie pojawiła się ścieżka, która prawdopodobnie używana była do zwózki drewna. Skręciliśmy w nią, a następnie kierowaliśmy się na orientację ostro pod górę. Jest tu trochę podejścia do pokonania i w dodatku podłoże jest pełne osuwających się kamieni, więc nie szło się zbyt przyjemnie. Ale to nie miało znaczenia - najważniejsze, że po nieco ponad kilometrze od auta udało nam się trafić na zielony szlak.
Nim szybko dotarliśmy na Polanę Folwarczną, znajdującą się na przełęczy pod Kobylicą (874 m n.p.m.). W tym momencie wiedziałam już, że warto się było wspinać niezbyt ciekawą, nieoznakowaną ścieżką. Polana zachwyciła nas przecudną panoramą i widokiem na takie szczyty, jak Kudłoń, Turbacz, Turbaczyk, Obidowiec, Jaworzyna Ponicka, Maciejowa, Potaczkowa, Luboń Wielki i Szczebel. Wspaniale prezentował się z niej zarówno Beskid Wyspowy, jak i Gorce. Spotkaliśmy też pierwszych turystów, choć ogólnie tego dnia było ich na naszym szlaku niewielu (a był to długi weekend, więc raczej nie są to oblegane tereny).
Kontynuowaliśmy wędrówkę zielonym szlakiem do kolejnego punktu, jakim był Jasień (1063 m n.p.m.). Jest to trzeci pod względem wysokości szczyt w Beskidzie Wyspowym (po Mogielicy i Ćwilinie). Wierzchołek jest zalesiony i nie uświadczymy nań widoków, ale za to jest tabliczka z nazwą szczytu i ławeczka, więc można na chwilę usiąść. Warto odpocząć, bo choć czeka nas zejście, to najciekawsze dopiero przed nami.
Na Jasieniu weszliśmy na szlak żółty i schodząc nim w kierunku Kutrzycy, trafiamy na Polanę Skalne. Jest to bez mała jedno z najładniejszych miejsc, jakie dotychczas poznałam w Beskidzie Wyspowym. W pierwszej kolejności w oczy rzuca się Mogielica z charakterystyczną wieżą i Polaną Stumorgową, ale już po chwili, patrząc w prawo, wyłaniają się Cichoń z Ostrą, Modyń, Hala oraz Wielki Wierch, Kiczora Kamienicka i Gorc. W oddali widać Pieniny, ale prawdziwą wisienką na torcie są doskonale widoczne Tatry!
Polana Skalne znajduje się pomiędzy wierzchołkami Jasień i Kutrzyca. Przed laty była wypasana i w jej dolnej części zachował się budynek z okresu powojennego - tzw. Bacówką na Skalnem - jedna z niewielu pamiątek pasterstwa Beskidu Wyspowego. Sama Kutrzyca mierząca 1058 m n.p.m. znajduje się tak blisko Jasienia, że często uznawana jest za jej drugi wierzchołek. Przyznam, że sama byłam zaskoczona, że to już, bo spodziewałam się jeszcze jakiegoś podejścia. Na szczycie postawiono kapliczkę.
Z Kutrzycy kontynuowaliśmy spacer żółtym szlakiem aż do rozwidlenia szlaków Pod Krzystonowem. Tam na chwilę zeszliśmy na szlak zielony w kierunku Białego, aby dotrzeć po około pięciu minutach do jedynej bazy namiotowej w Beskidzie Wyspowym. Znajduje się ona na Polanie Wały i prowadzona jest przez Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich z Katowic. Liczyłam na to, że w połowie czerwca będzie już czynna i uda się przybić pieczątkę, ale niestety jeszcze nie działała o tej porze. Zrobiliśmy sobie krótką przerwę i wróciliśmy na rozwidlenie szlaków.
Nasza wycieczka powoli zmierzała do końca. Weszliśmy na szlak zielony prowadzący do Półrzeczek i doprowadził nas on po około 500 metrach do znanej nam już drogi rowerowej. Mieliśmy do samochodu jeszcze około 3 kilometry i pokonaliśmy je błyskawicznym tempem, bo niebo zasnuły chmury i zaczynało grzmieć. Szliśmy wygodnie szutrową, a na końcu płytową drogą rowerową do punktu, w którym zaczynaliśmy. Nie spotkaliśmy ani żywej duszy, a to dziwne, bo trasa jest widokowa. Załapaliśmy się jeszcze na piękne panoramy, między innymi na Szczebel, Ogorzałą i Lubogoszcz. Deszcz złapał nas przy aucie. Wszechświat z nami tego dnia współpracował.
To była zaskakująca wycieczka, bo choć wiele osób chwaliło Jasień i Kutrzycę, to nie sądziłam, że ta nasza improwizowana pętla okaże się aż tak widokowa. Przy okazji chciałabym polecić przepiękny Beskid Wyspowy miłośnikom ciszy i spokoju, bo poza paroma popularnymi szlakami (np. na Mogielicę) jest to po prostu pusto, nawet w długie weekendy. Sporo szczytów już zdobyliśmy, ale wciąż pozostają nam Szczebel czy Lubogoszcz. Coś czuję, że nie nie nasza ostatnia wizyta na beskidzkich wyspach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz