Gdy ostatniego dnia pobytu na Helu w końcu zrobiła się letnia pogoda, postanowiłam spełnić swoje małe marzenie i przejechać rowerem Półwysep Helski. Udało mi się dotrzeć aż do Chałup, poruszając się wyjątkowo malowniczą trasą rowerową. Po drodze nie zabrakło ciekawych miejsc, choć sama ścieżka rowerowa położona nad brzegiem morza byłaby wystarczającą atrakcją. Zabiorę Was do schronów bojowych położonych na plaży, opowiem o próbie przerwania półwyspu oraz o barykadzie z lokomotyw, a także zdradzę, kim była ostatnia osoba w Polsce, która poniosła śmierć w wyniku oskarżenia o czary...
Wycieczkę rowerową wzdłuż Półwyspu Helskiego zaczęłam od wypożyczenia jednośladu. W mieście Hel jest kilka wypożyczalni, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Ja wybrałam tę znajdującą się najbliżej miejsca zamieszkania i na wszelki wypadek zadzwoniłam wcześniej, aby upewnić się, że wybrany przeze mnie rower będzie dostępny. Po paru minutach pojazd czekał na mnie gotowy do jazdy. Przywdziałam kask i ruszyłam przed siebie. Plan był taki, że nie mam planu. Postanowiłam jechać tak daleko, jak dam radę, po drodze zatrzymując się w miejscach, które uznam za ciekawe.
Zaczęłam od wydostania się z miasta Hel na drogę wojewódzką nr 216, wzdłuż której biegnie trasa rowerowa R10. Jej łączna długość przekracza 400 km i łączy ona Świnoujście i Hel. Minęłam Muzeum Helu, Muzeum Obrony Wybrzeża oraz wieżę kierowania ogniem i pognałam w kierunku Juraty. Pierwszy przystanek zrobiłam w Rezerwacie Przyrody Helskie Wydmy. Zajmuje on powierzchnię ponad 108 ha, a jego celem jest ochrona rzadkich ekosystemów murawowych, wrzosowiskowych i leśnych :-) Wizualnie skojarzyło mi się to miejsce z Wydmą Łącką (czyli tzw. ruchomymi wydmami) w Słowińskim Parku Narodowym. Piękne, odludne miejsce, choć niestety rowerem udało mi się zobaczyć tylko niewielki fragment. Aby dotrzeć do rezerwatu, należy skręcić w prawo przed Pomnikiem 43 Batalionu Saperów Marynarki Wojennej.
Po obejrzeniu Helskich Wydm wróciłam na drogę rowerową i ruszyłam do Juraty. W pewnym momencie szlak skręca w lewo i przenosimy się nad sam brzeg morza. Efekt jest piorunujący! Jedzie się tuż nad wodą, podziwiając Zatokę Pucką i mając widoki między innymi Torpedownię Jurata. (Ogółem spora część trasy biegnie brzegiem morza, a najpiękniejsze widoki są chyba między Jastarnią i Chałupami). Następnie na horyzoncie pojawia się atrakcja turystyczna Juraty, czyli molo. Tuż obok biegnie oblegany deptak, przy którym znajduje się pomnik bogini Juraty, od której pochodzi nazwa miejscowości. Już od powstania letniska w 1928 roku bywały tu znamienite osobistości, między innymi Wojciech Kossak i jego córki - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska i Magdalena Samozwaniec - oraz kolega po fachu Kossaka - malarz Mieczysław Lurczyński.
Kolejny cel - Jastarnia! Tutaj w szczególności zainteresował mnie port zbudowany w latach 1926-31. Powstał jeszcze przed portem wojennym w Helu i mógł przyjmować lekkie i średnie okręty wojskowe. Po utworzeniu Rejonu Umocnionego "Hel" i zamknięciu terenów za Juratą, stał się głównym portem półwyspu obsługującym statki cywilne. Podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku był bazą Dywizjonu Minowców i okrętów pomocniczych. 14 września port został zbombardowany - zatopiono kilka okrętów oraz zniszczono fragmenty nadbrzeża portowego. Zostało ono odbudowane dopiero w latach 70. Tuż za portem znajduje się również deptak oraz molo o długości 120 metrów.
Na przedmieściach Jastarni od strony Kuźnicy trafiłam na kolejne ciekawe miejsce. Prawdę mówiąc, był to jeden z głównych powodów, dla których postanowiłam wypuścić się na rowerze tak daleko. Znajdują się tu schrony tworzące przed laty Ośrodek Oporu Jastarnia z 1939 roku. Zbudowano cztery ciężkie żelbetowe schrony bojowe, wyjątkowo nowoczesne, jak na tamte czasy - posiadały stacjonarne armaty przeciwpancerne umieszczone w kopułach pancernych. Podobne znajdowały się jedynie we Francji. Od strony Zatoki Puckiej leży schron "Sokół", w lesie - "Saragossa" i "Sabała", a od strony morza - "Sęp". Niezwykłe jest to, że dwa obiekty - "Sokół" i "Sęp" postawiono dosłownie na plaży! Schrony posiadają status obiektów zabytkowych i zostały częściowo odnowione. W obiekcie "Sabała" działa muzeum.
Niewielki przysiółek Kuźnica można by w sumie pominąć, gdyby nie ciekawa historia Twierdzy Kazimierzowo. Wojny Polski ze Szwecją doprowadziły w pierwszej połowie XVII wieku do budowy polskiej floty wojennej. Na Półwyspie Helskim zbudowano port wojenny oraz fortyfikacje. Jedną z nich była Twierdza Kazimierzowo, o drugiej napiszę przy okazji Chałup. Twierdzę Kazimierzowo zbudowano w 1635 roku. Powstały obwałowania ziemne i fosa w narysie kwadratu o bokach 150 metrów. W narożach znajdowały się bastiony ze stanowiskami artylerii. Brama położona była od strony morza. Po podpisaniu traktatu pokojowego ze Szwecją przerwano budowę okrętów, a fortyfikacje na półwyspie przestały być potrzebne. W 1643 roku ograniczono załogę i niedługo później opuszczono twierdzę.
Pisząc o Kuźnicy, mam jeszcze dwie historie warte wspomnienia. We wrześniu 1939 roku w celach obronnych podjęto próbę przerwania półwyspu poprzez wysadzenie zapory minowej pomiędzy Kuźnicą a Chałupami. Obecnie nie ma już po tym śladu, ale znajduje się tam niewielki pomnik (około 250 metrów od wejścia na plażę nr 26). Z kolei w 1945 roku, po odcięciu Półwyspu Helskiego przez Armię Czerwoną, pociągi przestały funkcjonować. Niemcy wykorzystali tabor w nowy sposób - w wagonach powstały mieszkania i magazyny, a z lokomotyw utworzono barykady. Trzy znajdowały się od strony zatoki, a jedna - przy morzu. Po wojnie parowozy wydobyto i w większości zezłomowano. Resztki zapadły się w piasku na plaży koło Chałup i dziś ich miejsce wskazuje tylko tabliczka "Uwaga wrak".
Chałupy welcome to! Z piosenką Zbigniewa Wodeckiego wjechałam do ostatniej miejscowości tego dnia. Licznik rowerowy dobijał 35 km i byłam już głodna i zmęczona, ale nie mogłam odmówić sobie wizyty w tej słynnej wsi, będącej przed laty częścią Władysławowa. Chałupy zasłynęły dzięki chwytliwej melodii, a sama piosenka opowiada o jednej z pierwszych w Polsce plaż dla naturystów. Cofnijmy się jednak do 1635 roku - równolegle z twierdzą w Kuźnicy, powstał podobny obiekt w dzisiejszych wschodnich Chałupach. Konstrukcja otrzymała fortyfikacje bastionowe w formie obwałowań ziemnych i fosy. Nadano im kształt nieregularnego wieloboku o długości około 300 m i szerokości około 150 m, z sześcioma bastionami i stanowiskami artylerii. Twierdza Władysławowo, bo tak ją nazwano, podobnie jak Twierdza Kazimierzowo, po 1643 roku przestała spełniać swoją funkcję.
Czy wiecie, gdzie odbył się ostatni "sąd boży" przeciwko czarownicy? W 1836 roku w Chałupach miał miejsce ostatni na Kaszubach (i prawdopodobnie też w Polsce i Europie) proces według średniowiecznej "tradycji". 51-letnia Krystyna Ceynowa, wdowa po rybaku, posądzona została o czary i poddana tzw. próbę wody, która skończyła się samosądem i jej śmiercią. Jej historia zainspirowała powstanie lokalnej legendy oraz została opisana w książce Stefana Żeromskiego "Wiatr od morza".
Choć w Chałupach skończyła się moja wycieczka rowerowa, to musiałam jeszcze jakoś wrócić do Helu. Aby nie pedałować z powrotem ponad 30 kilometrów, udałam się na pociąg. Turystyka rowerowa jest dość popularna na Półwyspie Helskim i pociągi wyposażone są w uchwyty dla jednośladów; a w starszych składach można skorzystać z przedziału towarowego. Poza sezonem znalezienie przestrzeni na swój pojazd nie powinno stanowić problemu, ale podobno latem zdarza się, że nie dla każdego znajdzie się miejsce. Mimo tego bardzo polecam tę formę zwiedzania, bo w krótkim czasie można zobaczyć naprawdę wiele, a ja mogę się pochwalić, że przejechałam na rowerze prawie cały Półwysep Helski :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz