W Górach Stołowych nie brakuje atrakcji, a jedną z nich są Skalne Grzyby. Te fantazyjnie ukształtowane stały towarzyszyły nam podczas zimowego spaceru, a po drodze spotkaliśmy jeszcze Żabę, Żółwia, Berło Ducha Gór, a także najdłuższą skałę Gór Stołowych. Wisienką na torcie był punkt widokowy na Pielgrzymie - skalnym bastionie, na który wcale nie tak łatwo się dostać.
Na początek nieco teorii. Góry Stołowe są jedynymi w Polsce górami płytowymi, które powstają, gdy leżące poziomo warstwy skalne zostają wskutek ruchów skorupy ziemskiej wydźwignięte na dużą wysokość. Podczas milionów lat skały leżące w morzu zostały podniesione o kilkaset metrów. Równocześnie działa na nie proces wietrzenia i erozja, przy czym twardsze piaskowce ulegają tym procesom wolniej niż mułowce i margle. Sprawia to, że Góry Stołowe nie są jednolitym płaskowyżem i można w nim wyróżnić kilka poziomów.
W pobliżu północnej krawędzi poziomu środkowego znajduje się nietypowe zgrupowanie tzw. Skalnych Grzybów. Skały przybierają tu kształty grzybów, maczug, baszt i bram. Powstały w wyniku erodowania piaskowca na krawędzi wierzchowiny - najwyższej części gór. Przed procesami górotwórczymi stanowiły dno morza. To właśnie Skalne Grzyby oraz punkt widokowy zwany Pielgrzymem stały się główną atrakcją jednej z naszych listopadowych wycieczek, kiedy to pierwszy raz w tym sezonie zetknęliśmy się z zimową aurą.
Wycieczkę po Skalnych Grzybach najlepiej zacząć w Batorówku, gdzie znajduje się sporej wielkości parking, a w sezonie działa punkt kasowy. Ze względu na kiepską pogodę i przyjazd poza sezonem mieliśmy wyjątkową przyjemność korzystania z pustego parkingu, a na szlaku nie spotkaliśmy ani jednej osoby. Zaczęliśmy spacer od żółtego szlaku, który powoli zaprowadził nas do pierwszych skał, takich jak Żaba, Berło Ducha Gór oraz wzniesienia o nazwie Rogacz (708 m n.p.m.). Znajduje się tam drewniana chatka, w której można by się nawet przespać :-)
Następnie ruszyliśmy szlakiem żółto-czerwonym, mijając kolejne grzyby i inne nietypowe formacje skalne, np. Skalny Mur. Jest to jedna z najdłuższych skał w Górach Stołowych. Ma 30 metrów długości i zaledwie 6 m szerokości, a w najwyższym miejscu mierzy 10 metrów. Zauważamy także, że wiele skał podpieranych jest przez turystów patykami. Ten sympatyczny zwyczaj narodził się już w XIX wieku i prawdopodobnie został zapoczątkowany przez przewodników prowadzących turystów na Szczeliniec Wielki.
Po jakimś czasie dołączyliśmy do szlaku niebieskiego, który poprowadził nas w dalszą wędrówkę. W jego pobliżu znajduje się między innymi Żółw, który swój kształt zawdzięcza dwóm rodzajom piaskowca o różnej porowatości. Rzeczywiście - nie sposób nie skojarzyć tej skały z długowiecznym gadem. Po drodze minęliśmy jeszcze Kruczą Skałę i rozpoczęliśmy żmudne schodzenie w dół po oblodzonym podłożu.
W ten sposób doszliśmy do łącznika szlaku niebieskiego z zielonym. Ten drugi prowadzi ostro w górę na punkt widokowy Pielgrzym (672 m n.p.m.). Jest to wysoki bastion skalny, który tworzą dwie bliźniacze baszty piaskowcowe o wysokości 50 metrów. Podejście przy oblodzeniu było dość karkołomnym pomysłem i raczej nie polecam nikomu powtarzania naszego wyczynu. Dałam radę tylko dzięki raczkom, ale zdecydowanie lepiej tu się wybrać latem. Na samej górze znajduje się punkt widokowy z panoramą Wambierzyc i Sudetów Środkowych.
Po zejściu z Pielgrzyma trzymaliśmy się zielonego szlaku, a następnie niebieskim łącznikiem doszliśmy do szlaku czerwonego (Głównego Szlaku Sudeckiego, jeśli mnie pamięć nie myli). Tutaj czekało na nas jeszcze kilka skał, z których najciekawsze były Skalne Wrota, czyli piaskowcowa brama, przez którą przeszliśmy na drugą stronę. Po chwili dotarliśmy do kolejnej chatki, bliźniaczej do tej z Rogacza, a następnie weszliśmy na nieoznakowaną drogę zwaną Praskim Traktem. Jest to dawny trakt pocztowy, który łączył Kotlinę Czeską z dorzeczem Odry. Stracił na znaczeniu w drugiej połowie XIX wieku, kiedy zbudowano Drogę Stu Zakrętów (drogę wojewódzką nr 387). Praski Trakt zaprowadził nas prosto na parking w Batorówku.
Choć cała nasza trasa mierzyła zaledwie niecałe 9 kilometrów, to byliśmy po niej nieźle zmęczeni. Na szlaku mieliśmy sporo podejść i zejść, a wejście na Pielgrzyma dało nam nieźle w kość. Mimo tego uważam Skalne Grzyby za fantastyczny, ciekawy szlak i przy lepszej pogodzie bez problemu pokonałyby go nawet dzieci. Z pewnością nie ma tu nudy, a o to przecież chodzi, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz