Rowerem po Karkonoszach? Dlaczego nie? Po czeskiej stronie w okolicach Harrachova czy miejscowości Špindlerův Mlýn ścieżek rowerowych jest całkiem sporo. I choć wjazd na główną grań pasma jest niemożliwy, to dotrzeć można całkiem wysoko. Po udanej wycieczce po Górach Izerskich postanowiliśmy się wybrać do Harrachova i spróbować jazdy jednośladami w tych rejonach.
Czasami się śmieję, że Czesi, gdyby mogli, to zabetonowaliby wszystkie szlaki. Większość ścieżek rowerowych w Karkonoszach jest asfaltowa, ewentualnie miejscami szutrowa, więc nie jest to żadna jazda ekstremalna. Trudnością mogą być jedynie przewyższenia, bowiem są to już dość wysokie góry. Tym razem postanowiliśmy oboje wypożyczyć rowery elektryczne i muszę przyznać, że jazda takim jednośladem to wielkie ułatwienie. Oczywiście nadal trzeba pedałować i trochę się zmęczyć, ale jednak nawet najsłabsze wspomaganie sprawia, że podjazdy stają się przyjemnością, a nie wyrypką ;-)
Wypożyczyliśmy rowery w Harrachovie, Młoda ponowie poszła do fotelika u taty (czemu dawała cały dzień niezadowolenie, marudząc), a ja jechałam solo i nawigowałam. Po około 1,5 km zrobiliśmy pierwszy przystanek, aby zobaczyć Mumlavský vodopád - rząd kaskad potoku Mumlava na granitowych płytach, z których największa ma 10 metrów. W pobliżu znajduje się mostek z punktem widokowym oraz dwa bufety. Zimą wodospad często zamarza, stając się lodospadem.
Z wodospadu ruszyliśmy dalej, pnąc się sukcesywnie w górę. Na tym odcinku ścieżka rowerowa pokrywa się ze szlakiem pieszym niebieskim, więc trzeba się liczyć z większą ilością turystów. W pewnym momencie szlak pieszy odchodzi, a asfaltowa ścieżka rowerowa biegnie dalej, objeżdżając górę Plešivec. Minęliśmy zielony szlak z odbiciem do Harrachova, Ručičky z bufetem oraz góry Čertova pláň i Studená. Na rozwidleniu szlaków Studenov znajduje się kolejny bufet oraz Chata Hájenka. Coraz bliżej był już cel naszej jazdy - Čertova hora.
Czekało nas jeszcze jedno konkretne podejście... dosłownie - był fragment, kiedy trzeba było podprowadzić rowery pod stromiznę. Čertova hora (Diabelska Góra) mierzy 1021 m n.p.m. Na jej południowo-wschodnich zboczach znajduje się ośrodek narciarski Rýžoviště, zaś na zboczach północnych kompleks pięciu skoczni narciarskich. Ze szczytu można dostrzec główną grań Karkonoszy, Góry Izerskie, a nawet górę Ještěd z charakterystyczną wieżą. Na wierzchołek wjechać można kolejką krzesełkową.
Trochę zaczynał nas gonić czas, więc ze szczytu Čertovej hory postanowiliśmy zjechać... stokiem narciarskim. Wszystko po to, aby jak najszybciej znaleźć się w górnej części kompleksu skoczni narciarskich. Największa z nich jest skocznia mamucia o punkcie konstrukcyjnym K185. To właśnie tutaj Robert Mateja jako pierwszy Polak przekroczył granicę 200 metrów, skacząc na odległość 201,5 metra. W 2001 r. podczas dwóch konkursów o Puchar Świata Adam Małysz ustanowił dwukrotnie rekord Polski w długości skoku, oddając najpierw skok na odległość 206,5 metra (był to rekord skoczni), a następnego dnia na odległość 212 metrów. Skocznie od 2014 roku są nieczynne i powoli niszczeją. Więcej o nich pisałam TUTAJ.
Spod skoczni skierowaliśmy się już do Harrachova ścieżką K4 i K4A. No, przynajmniej taki był plan, bo trasa nie była oznaczona i trochę pobłądziliśmy. Na szczęście z pomocą przyszła aplikacja mapy.cz i po tylko trochę podmokłym terenie, przez las, udało się dotrzeć z powrotem do miasta. To była ciekawa wycieczka przeze wszystkim ze względu na wyjątkowe karkonoskie krajobrazy, ale też dzięki nowemu doświadczeniu, jakim była jazda na rowerze elektrycznym. Przyznam szczerze, że byłam zaskoczona, jak wielkim ułatwieniem jest napęd i że dzięki niemu można przejechać trasy, które normalnie byłyby zbyt wymagające.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz